Janusz Radgowski zdobył swój Mount Everest!
11 maja 2015 roku maratończyk dotarł do Wadowic, osiągając cel swej wyprawy.
Janusz Radgowski wyruszył 2 kwietnia na wózku inwalidzkim z Watykanu do Wadowic w trasę liczącą 1700 km, aby pomóc 4-letniej, chorej na raka dziewczynce.
Janusz Radgowski marzył, aby zostać kolarzem. Jego marzenia zniszczyła choroba. Mimo bardzo poważnych problemów ze zdrowiem: amputowanej nogi, przeszczepionej nerki i cukrzycy, nie tylko się nie poddaje, ale pomaga też innym. I mówi o sobie, że jest najszczęśliwszym i najzdrowszym człowiekiem na świecie. Siłę czerpie z działania na rzecz chorych dzieci. Już w 2009 roku odbył 14-dniowy maraton z Krakowa do Sopotu, pomagając choremu na epilepsję chłopcu. Teraz, pod hasłem „Każdy ma swój Mount Everest" przejechał z Watykanu do Wadowic, aby wesprzeć 4-letnią Klaudię Kamińską walczącą z nowotworem złośliwym, na której leczenie z ogromnym zaangażowaniem zbiera pieniądze.
Trasa, którą obrał sobie Janusz, jest wyrazem jego głębokiej wiary i miłości do Jana Pawła II, któremu zawdzięcza swoją osobistą przemianę. Klaudia również rozpoczęła "swój maraton" 2 kwietnia we włoskiej Genui, gdzie przebywa na leczeniu. Słowa malutkiej, chorej dziewczynki dodawały mu w trasie sił i odwagi. „Wujku Januszku, ja Cię kiedyś odwiedzę" – tak do niego pisała. A on z radością w sercu zdobywał kolejne cele wyprawy, pokonując dziennie o własnych siłach ponad 45 km. Nic nie było w stanie go zatrzymać: zmagał się z deszczem, upałem, górami, stromymi podjazdami i silnym wiatrem. Pokonał włoskie Apeniny. Na trasie w Austrii opuścił go kierowca, który z powodu choroby musiał wrócić do Polski. – Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby zakończyć tę podróż – mówi Janusz. Z pomocą Polonii austriackiej znalazł innego kierowcę do eskorty, a dzień nieprzewidzianego przestoju wykorzystał na uczestnictwo w zastępczym etapie w ramach corocznej imprezy "Wörthersee autofrei", gdzie poznał wielu kolejnych darczyńców. Każdego dnia walczył z bólem mięśni. – Po 30 kilometrach jazdy nie bolą tylko włosy i paznokcie. Ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Najważniejsza była ona: Klaudia - podkreśla Janusz.
Na wszystkich 40 etapach Janusz uzyskał pomoc Polonii mieszkającej we Włoszech, Austrii i Słowacji. Po zakończeniu wyprawy powiedział w rozmowie z "Poloniką", że Polonia austriacka spisała się wspaniale. Wielkie słowa uznania kieruje pod adresem ludzi dobrej woli, którzy mu pomogli spontanicznie w trasie przez Austrię. Serdecznie dziękuje Ani i Jurkowi Konarzewskim oraz Edwardowi Zawarczyńskiemu z Klubu Sobieskiego, którzy pomagali w Klagenfurcie i okolicach w tych najtrudniejszych chwilach, gdy został bez kierowcy. Dzięki Ani Konarzewski informacja o maratończyku trafiła do austriackich mediów w Karyntii, wzbudzając wielkie zainteresowanie, a tym samym ułatwiając zbieranie pieniędzy na leczenie Klaudii - taki był wszak cel tego ogromnego wysiłku Janusza. Na kolejnych etapach w okolicach Grazu spontanicznej pomocy udzielili mu Jolanta i Zbyszek Tabiasz oraz Krzysztof Grela, organizując między innymi noclegi. Trudnego zadania kierowcy na kolejnych etapach przez Austrię podjął się Andrzej Lech, a jego rady: sportowca i olimpijczyka były wyjątkowo cenne, co Janusz nieustannie podkreślał. Na ostatnich etapach w Austrii Januszowi towarzyszył Marek Strzemieczny, który również spontanicznie zaoferował swoją pomoc. Państwo Renata i Marek Strzemieczny zadbali również o rodzinną atmosferę, goszcząc Janusza u siebie w domu i oferując mu noclegi.
W Wiedniu Janusz uczestniczył w spotkaniu w klubie Utopia, zorganizowanym przez redakcję "Poloniki". Patricii Matuszewski dziękujemy za udostępnienie pomieszczenia klubu. Dziękujemy tym wszystkim, którzy zaangażowali się w to spotkanie z Januszem jak i tym, którzy w spotkaniu uczestniczyli. Podziękowania należą się także Polakom mieszkającym w Austrii, którzy na wielu etapach towarzyszyli Januszowi czy to biegnąc obok niego, czy jadąc na rowerach, co stanowiło dla niego wielką pomoc i wsparcie.
W maju Eurowizja będzie gościć w Wiedniu, a tegoroczne motto konkursu brzmi „Building Bridges" (budowanie mostów). Pan Janusz właśnie pokazał, jak te mosty budować. Dokonał czegoś niezwykłego. Pomóżmy mu nadal pomagać innym!
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą"
Bank BPH S.A O/WARSZAWA
15106000760000331000182615
z dopiskiem „24641 Kamińska Klaudia – darowizna i pomoc na ochronę zdrowia"
lub na konto w euro
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą"
Bank BPH S.A. SWIFT (BIC):
PL11 1060 0076 0000 3210 0019 6510 BIC: BPHKPLPK
z dopiskiem „24641 Kamińska Klaudia – darowizna i pomoc na ochronę zdrowia"
Janusz Radgowski na spotkaniu z Polonią w Wiedniu obiecał, że po dojechaniu do Wadowic zje słynną papieską kremówkę z myślą o tych wszystkich wspaniałych Polakach, których poznał na swojej drodze.
Tekst: Małogorzata Dróżdż