Maciejówki i warkocze. Kobiety w Legionach Polskich

„Za mundurem panny sznurem”? W przeddzień wybuchu I wojny światowej niektóre Polki były tak zauroczone mundurem, że same postanowiły go włożyć i wstąpić w szeregi Legionów Polskich. Warto przybliżyć ten mniej znany wątek w naszej historii.


Jeszcze w XIX wieku rola kobiety w walkach o niepodległość częściej była wiązana ze wzorcem Matki-Polki, który Adam Mickiewicz wprowadził do polskiej świadomości i który następnie urósł do narodowego symbolu. Polka miała być przede wszystkim tą, która rodzi i wychowuje obrońców ojczyzny, sama nie angażując się bezpośrednio w walkę o niepodległość. Z drugiej strony już wtedy istniał mit kobiety-żołnierza: jego ucieleśnieniem była Emilia Plater, której biografia w równej mierze składa się z faktów i legend. Jedno jest pewne: historię walk niepodległościowych – o czym zdajemy się zapominać – pisały również kobiety.

Spiskowiec w spódnicy
Już podczas powstania styczniowego jeden ze szwajcarskich obserwatorów zwrócił uwagę na niesłychanie ważną rolę, jaką odegrały w nim kobiety. Z kolei rosyjski historyk, Mikołaj Berg, pisał: „kobieta polska jest wiecznym, nieubłaganym i nieuleczalnym spiskowcem”. Co ciekawe, to właśnie wtedy Rosjanie decyzją z marca 1863 roku ustanowili sądy wojskowe dla „przestępców obojga płci” i od tego momentu kobiety dostawały równie surowe wyroki co mężczyźni. Polki brały aktywny udział w powstaniu, przełamując istniejące wówczas konwenanse: wiele kobiet i dziewcząt z pogranicznych miasteczek i wsi pełniło rolę przewodniczek dla ochotników z zaboru austriackiego i pruskiego, organizowało punkty przerzutu na Węgry oraz zaopatrywało powstańców w pieniądze i fałszywe dokumenty. Były też kurierkami i pielęgniarkami.
Jak pisała Eliza Orzeszkowa – która notabene ukrywała w swym majątku ostatniego dyktatora powstania styczniowego Romualda Traugutta – „szło nie o jedną, ani dwie kobiety, ale o cały legionik kobiecy roztropnie i trafnie dobrany”, który pielęgnował rannych powstańców. Ale kobiety nie tylko były pielęgniarkami – walczyły również z bronią w ręku, jak Anna Pustowójtówna czy Maria Piotrowiczowa.

W konspiracji
Tradycja udziału kobiet w ruchach niepodległościowych jest więc bardzo długa. Na początku XX wieku odegrały istotną rolę podczas formowania się pierwszych organizacji paramilitarnych: w przeddzień wybuchu I wojny światowej, a następnie w latach 1914–1918 Polki brały udział w konspiracyjnych organizacjach strzeleckich, Polskiej Organizacji Wojskowej, a później w Ochotniczej Legii Kobiet. Dostarczały broń, były kurierkami, zwiadowczyniami i wykonywały trudne zadania bojowe. Sam Józef Piłsudski był przeciwnikiem służby wojskowej kobiet na pierwszej linii frontu – widział je raczej w formacjach pomocniczych, czyli służbie sanitarnej, kurierskiej i… wywiadowczej. Miał powiedzieć m.in.:
Uważam, że kobiety nadają się bardziej do każdej pracy pomocniczej w wojsku, przed frontem i na tyłach armii. Przemyślałem te sprawy i uważam, że praca w formacjach ściśle wojskowych nie nadaje się dla kobiet, ale gdzie indziej (…) do każdej pracy mogą być użyte, aby zastąpić mężczyznę, a przez to zwiększyć szeregi armii (A. Piłsudska, Udział kobiet w walkach o niepodległość, „Niepodległość”, t. 5, Londyn 1955).
Stąd też tak liczny udział kobiet między 1910 a 1912 rokiem w Związkach Strzeleckich. Kiedy konflikt na Bałkanach przybrał na sile, powołano nawet samodzielne żeńskie jednostki paramilitarne. Piłsudski planował, że ich członkinie będą stanowiły fundament akcji kurierskich, wywiadowczych i dywersyjnych na terenie Królestwa Polskiego w razie wybuchu wojny z Rosją. Tak też się stało – gdy 6 sierpnia 1914 roku z Krakowa wyruszyła I Kompania Kadrowa, podążyły za nią członkinie oddziałów strzeleckich, które miały służyć głównie w wywiadzie i intendenturze. Akcja z udziałem kobiet była starannie przygotowana – już 2 sierpnia 1914 roku do Słomnik została wysłana Zofia Zawiszanka w celu przeprowadzenia wywiadu pogranicznego. Później w okolicę Miechowa zostały skierowane Janina Benedekówna, Stefania Fedkowiczówna i Wanda Smolikówna (weszły w skład patrolu sanitarnego), Ludmiła Modzelewska (oficer prowiantowy), a także wywiadowczynie: Aleksandra Szczerbińska (późniejsza żona Piłsudskiego) oraz Wanda Wasilewska.
W pierwszych dniach wojny kobiety – w zależności od okoliczności i potrzeb – miały przydzielone różne zadania: od dostarczania prowiantu oddziałom, po działalność agitacyjną wśród miejscowej ludności. Jednak w drugiej połowie sierpnia 1914 roku, po przekształceniu oddziałów strzeleckich w Legiony Polskie i przejściu na etat intendentury austriackich, rozkazem Piłsudskiego rozpoczęło się usuwanie kobiet ze służby w oddziałach liniowych. Tylko niektóre strzelczynie zostały w wojsku, tak jak wspomniana wcześniej Ludmiła Modzelewska, która po ewakuacji do Krakowa dostała rozkaz wymarszu z I Pułkiem Piechoty Legionów do Suchej Beskidzkiej, gdzie zajmowała się m.in. intendenturą i pracą w szpitalu.

Żeński Oddział Wywiadowczy
Pomimo oficjalnego rozkazu został utworzony elitarny Żeński Oddział Wywiadowczy, wchodzący w skład Oddziału Wywiadowczego pod komendą Rajmunda Jaworowskiego. Kierowała nim Aleksandra Szczerbińska koordynująca pracę wywiadowczyń. Wśród nich znalazły się zarówno młode kobiety należące do organizacji niepodległościowych, najczęściej studentki uniwersytetów, które znały język rosyjski, a także nauczycielki i publicystki. Najmłodsze z wywiadowczyń nie miały 20 lat, najstarszą była zaś 65-letnia Waleria Golińska (ps. Babcia). Dostarczały one informacji o ruchach wojsk rosyjskich, utrzymywały łączność między Warszawą a sztabem I Brygady, przewoziły rozkazy i polecenia Piłsudskiego, który instruował panie w liście do Aleksandry Szczerbińskiej w ten sposób:
Pamiętajcie, że praca wasza polega na zbieraniu wiadomości niejako w stanie surowym. Sztab je zanalizuje i wybierze, co trzeba. Nie martwcie się tym, że czasem wyniki waszej pracy będą wydawały się wam błahe. Najmniejszy szczegół, na oko bez wartości, może się przydać, może odegrać wielką rolę w przygotowaniu planu (A. Piłsudska, Wspomnienia, Warszawa 1989).

Wywiadowczynie nieraz musiały przekraczać linię frontu, co wiązało się z niebezpieczeństwem aresztowania. Z tego powodu do rosyjskiego więzienia trafiły Stefania Kudelska, Bronisława Bobrowska czy Waleria Golińska; aresztowania nie uniknęła też sama Szczerbińska. Raporty sporządzane przez Żeński Oddział Wywiadowczy były przekazywane przez Piłsudskiego do sztabów wojsk sprzymierzonych. Spisywano je na cienkich bibułkach lub atramentem sympatycznym na specjalnych ręcznikach, które sprawdzały się szczególnie w przypadku rewizji. Kobiety, pełniąc służbę kurierską, łamały szereg konwenansów: najczęściej podróżowały samotnie, same musiały zadbać o transport i miejsca noclegowe dla siebie, zachowując przy tym daleko posuniętą ostrożność, by nie budzić podejrzeń miejscowej ludności i rosyjskiej żandarmerii – zakazane było m.in. podróżowanie z plecakiem, który co prawda ułatwiał długą, często żmudną wędrówkę, jednak mógł zdemaskować kurierkę. W związku z tym, jak wspomina Zofia Zawiszanka, kurierki musiały ubierać się „jeśli nie elegancko, to bardzo przyzwoicie”.
W służbę wywiadowczą było zaangażowanych 46 kobiet. Dwadzieścia spośród nich Józef Piłsudski odznaczył w 1917 roku odznaką I Brygady „Za Wierną Służbę”. Siedem kurierek otrzymało krzyż Virtuti Militari, a siedemnaście – Krzyż Walecznych.

Dziewczęta w maciejówkach
Oddział Wywiadowczy nie był jedynym rodzajem służby frontowej dla kobiet, jednak jedynym legalnym. Formalnie kobieta nie mogła wstąpić w szeregi wojskowe i walczyć z bronią w ręku. Jak podają nieliczne źródła, w legionowych okopach służyło jednak około 130 kobiet. Znane są nazwiska sanitariuszek I i II Brygady, m.in. Aliny Pytlowskiej, Wandy Wisłockiej, Olgi Staweckiej, Eugenii Staszewskiej czy Janiny Prus-Niewiadomskiej. Cała reszta kobiet służyła zaś… w męskim przebraniu i przyjmując męską tożsamość.
Od grudnia 1914 roku w 1. Batalionie II Pułku Piechoty jako łącznik konny przy sztabie batalionu, a następnie jako żołnierz piechoty służył Leszek Pomianowski, czyli Zofia Plewińska. Legendarna Wanda Gertz („Kazik Żuchowicz”) i późniejsza major Wojska Polskiego w 1916 roku została przydzielona do V Baterii I Pułku Artylerii I Brygady, uczestnicząc w walkach nad Styrem i Stochodem. Zofia Trzcińska-Kamińska – czyli „Zygmunt Tarło” – utalentowana rzeźbiarka, we wrześniu 1915 roku w Lublinie zaciągnęła się do II Brygady Legionów i przez półtora miesiąca służyła w kawalerii, dopóki nie zwolniono ją ze służby na wyraźną prośbę... męża, Zygmunta Kamińskiego.
Legioniści najczęściej zdawali sobie sprawę z tego, że w ich szeregach znajdują się kobiety. Znamienna jest historia Marii Sobolewskiej („Marian Sobolewski”), która pełniła funkcję oficera meldunkowego i była ulubienicą pułkownika Bolesława Roji oraz całego 2. Pułku Piechoty Legionów, ponieważ odznaczała się brawurową wręcz odwagą i czarującym usposobieniem:

W dowództwie pułku był sierżant, młody, przystojny chłopak. Nazywano go Marianek. Krążyły opowieści, że to jest dziewczyna. Gdy przejeżdżała na koniu, jedna z kompani zaczęła krzyczeć: »Oddaj portki!« Pochwyciły to inne kompanie. W drugim lub trzecim dniu marszu, kiedy ledwo zdążyliśmy zdjąć rynsztunek, wbiegł służbowy:
– Zbiórka bez broni na placu apelowym!
Nim zdążyliśmy się ustawić w dwuszeregu, wpadł na koniu pułkownik Roja i polecił, żeby się wszyscy zgromadzili wokół niego.
– Żeby mi się więcej nie przytrafiło, aby jakaś grupa legionistów wołała za saperem »Oddaj łopatę«, a za sanitariuszami »Oddaj nogę«!... – Dalej następowały kolejne dosadne porównania oraz zapowiedź, w jaki sposób dowcipnie będziemy karani. Po odjeździe Roji dowódca kompanii oficjalnie ogłosił, że „Marianek” jest kobietą i że nie wolno pozwalać sobie na takie żarty wobec niej (St. Mirek, Opowieści Legionisty, Pruszków 1994).
Służba kobiet na froncie na ogół nie trwała długo. Wiele z nich – jak Wanda Gertz – wystąpiło z wojska po kryzysie przysięgowym. Wiele z nich nie rozstało się ze służbą wojskową na długo: Zofia Plewińska, Janina Prus-Niewiadomska, Olga Stawecka i Wanda Gertz brały udział w walkach polsko-ukraińskich w Galicji Wschodniej (1918–1921) jako członkinie pierwszej na ziemiach polskich kobiecej formacji wojskowej, czyli Ochotniczej Legii Kobiet. Olga Stawecka była komendantką batalionu we Lwowie, natomiast Wanda Gerz w Wilnie.
Piłsudski, mimo swych obiekcji wobec służby kobiet w wojsku, docenił rolę Polek w walkach o niepodległość. Stwierdził po latach:

Pierwsze poszły za nami kobiety. (…) [One – przyp.aut.] odczuły silnie piękno życia, odczuły tę przekorę legionową, która szła wbrew całemu światu, która szła przebojem przeciw własnemu społeczeństwu, żądając od niego, jeśli nie uznania, to szacunku dla polskiego żołnierza. (…) („Żołnierz Legionów” 1937, nr 1).

Źródło:Portal historyczny Histmag.org (CC BY-SA 3.0)


Justyna Skalska, Polonika nr 264

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…