Dobry cesarz

Jedenastego listopada mija kolejna rocznica odzyskania niepodleglości przez Polskę po ponad stuletniej niewoli rozbiorów.

Rocznica ta, obchodzona oficjalnie po upadku komunizmu w Polsce, podniesiona do rangi święta narodowego, była przez całe lata peerelowskiej propagandy dewaluowana, spychana w zapomnienie. Najważniejszym świętem narodowym była rocznica ogłoszenia Manifestu PKWN 22lipca 1944 roku przez powołany przez Sowietów rząd tymczasowy.
W listopadzie obchodziliśmy wtedy z namaszczeniem rocznicę Rewolucji Październikowej i jeśli w ogóle mowa była o odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku, to sugerowano zwykle, że wolność tę zawdzieczają Polacy Leninowi i młodemu Związkowi Radzieckiemu, którego poczucie sprawiedliwości nie chciało tolerować polskiej niewoli...
Prawda była naturalnie zupełnie inna. Wydarzeniem, które po raz pierwszy postawiło na arenie międzynarodowej sprawę utworzenia niepodległego państwa polskiego był wydany 5.11.1916 przez cesarzy Austro-Węgier i Niemiec akt o utworzeniu w przyszłości Królestwa Polskiego. Podobną deklarację zdążył jeszcze 25.12.1916 ogłosić car Rosji Mikołaj, a po jego tragicznej śmierci opcje utworzenia Polski podtrzymała nowo utworzona Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich.
Data 11 listopada 1918 to kończące I wojnę światową podpisanie z Niemcami porozumienia o zawieszeniu broni na froncie zachodnim. Tego dnia Rada Regencyjna przekazała wypuszczonemu z twierdzy w Magdeburgu Józefowi Piłsudskiemu naczelne dowództwo nad Wojskiem Polskim (Piłsudski uwięziony został za odmowę przysięgi na wierność Cesarzowi Niemiec Legionów Polskich walczących u boku Niemiec przeciw Rosji).
Gdybyśmy jednak chcieli skrupulatniej określić początek polskiej wolności po rozbiorach, musielibyśmy się gwoli prawdy cofnąć o dwa tygodnie i przenieść do zaboru austriackiego: już 27 października 1918 podczas głosowania w parlamencie wiedeńskim opowiedziano się za przyłączeniem Galicji do – co prawda jeszcze nieistniejącej na mapach - Polski. 31 października 1918 zdjęto w Krakowie austriackie symbole państwowe i zastąpiono je polskimi. Kraków stał się pierwszym wolnym miastem odrodzonego państwa Polskiego.
Był to ostatni z wielu gestów austriackiego zaborcy w stronę Polaków, którzy zresztą umieli docenić specyficzny, graniczący z niefrasobliwością, tolerancyjny stosunek austriackiego okupanta do polskiego patriotyzmu. Zwłaszcza gdy porównać austriackie realia z życiem i represjami, z jakimi borykali się rodacy w zaborze pruskim i rosyjskim! Lojalność i sympatia do austriackiego władcy była w polskim społeczeństwie tak duża, że w przygotowującym się do porozbiorowego zmartwychwstania Królestwie Polskim (już jesienią 1916!) Polacy wysunęli jako kandydata na króla arcyksięcia Karola Stefana Habsburga.
Mit, że Habsburgowie byli „porządnymi zaborcami" jest wciąż żywy i chyba tylko niewtajemniczonego cudzoziemca może dziwić, że do dziś w niejednym mieszkaniu Krakusa wisi portret „dobrego cesarza z bokobrodami", czyli Franciszka Józefa...
Krakowianie wspaniałomyślnie nie pamiętają przy tym, że austriacki zaborca traktował od 1803 Lwów jako stolicę Galicji. Nie pamiętają „spaprania" architektonicznej urody miasta - w tym także Wawelu! - wzniesieniem murów fortyfikacyjnych (do dziś istniejących tzw. „fortów"), zburzenia w latach 1817-1820 w ramach modernizacji architektonicznego profilu miasta dwudziestu średniowiecznych kościołów. Nie chcą pamiętać ani ograniczenia autonomii krakowskiej po powstaniu 1830 roku, ani bolesnego stłumienia Krakowskiego Powstania w 1846, podżegania chłopów przeciw szlachcie i swoistego „stanu wojennego" w czasie powstania styczniowego 1863, co jednak w porównaniu z represjami, jakie dotknęły Polaków w zaborze rosyjskim (masowe uwięzienia i zsyłki na Sybir) miało symboliczne znaczenie.
Pamięta się w Krakowie bowiem głównie to, co nastąpiło po koronacji na cesarza Franciszka Józefa I w 1848 roku. Austria stała się wtedy zaborcą tak liberalnym i wyrozumiałym dla narodowych potrzeb i tęsknot Polaków, że dziś – czego właśnie nie rozumieją często ani mieszkańcy pozostałych byłych zaborów, ani tym bardziej cudzoziemscy obserwatorzy – wspomina się „cysorza" z wdzięcznością i sympatią.
Zabory austriackie oznaczały bowiem handlowy i urbanistyczny rozkwit miasta, pociagnięcie i rozbudowanie sieci kolejowej łączącej Kraków z Warszawą, Lwowem i – oczywiście – Wiedniem, usprawnienie i rozbudowanie sieci kanalizacyjnej i wodociągowej, rozbudowe uniwersytetu wraz z modernizacja systemu nauczania, wreszcie opasanie Starego Miasta parkiem, czyli Plantami które do dziś są nie tylko ozdobą, ale także „zielonymi płucami" Krakowa.
Do dziś wspomina się z sympatią profesora Józefa Dietla, pierwszego burmistrza autonomicznego Krakowa (ponadto wybitnego lekarza, rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego) którego imieniem nazwano jedną z głównych ulic w centrum Krakowa, oraz postawiono pomnik.
Stosunki gospodarcze i kulturalne między Krakowem i Wiedniem układały się więcej niż poprawnie. Krakowianie jeździli do Wiednia „w interesach" i na zakupy, (po dorożki, ciuchy i... nawet po lep na muchy!) i dla przyjemności (koncerty, pobyty w podmiejskich uzdrowiskach). W Krakowie na wzór wiedeński otwierano przytulne kawiarnie, w których można było poczytać gazety (krakowskie i wiedeńskie), pograć w bilard i oczywiście napić się dobrej kawy ze struclą jabłkową. A w Wiedniu popularność zdobywała „krakauer Wurst..." oraz... ludowy strój krakowski, w który przebierały się z upodobaniem wiedeńskie modnisie.
Kiedy w 1880 roku 50-letni wówczas cesarz Franz Joseph I odwiedził Kraków spotkał się z entuzjastycznymi objawami sympatii mieszkańców wdzięcznych, że mimo zaborów nie było zakazane – jak w Prusach i Rosji – używanie języka polskiego w mowie i druku: prasa, teatry, szkoły , urzędy – wszystko funkcjonowało po polsku. Za czasów Franza Josepha zbudowano w Krakowie luksusowy efektowny Teatr Miejski (1893) – do dzis największy budynek teatralny i jeden z najbardziej reprezentacyjnych gmachów w Krakowie; otwarto Konserwatorium (1888), oraz pierwsze kino (1903). We wzorowanej na wiedeńskich kawiarniach Jamie Michalika działa gromadzący polską cyganerię artystyczną słynny kabaret Zielony Balonik. Wszystko po polsku oczywiście.
Zaborca austriacki pozwala na uroczyste ceremonie pogrzebowe przeniesienia do krypty królewskiej prochów Kazimierza Wielkiego (1869) i Adama Mickiewicza (jego prochy przywieziono z Istanbułu w 1890 do krypty na Wawelu), a także na wystawienie polskiemu wieszczowi w 1898 wielkiego pomnika na krakowskim Rynku.
W 1876 roku książe Władysław Czartoryski wraca do Polski zakładając w Krakowie muzeum z rodzinnych zbiorów - z cennymi i słynnymi dziełami Rafaela, Rembrandta i Leonarda da Vinci. Kilka lat później w przebudowanych Sukiennicach otwiera swoje podwoje Muzeum Narodowe. Austriacki zaborca zezwala także na takie demonstracje patriotyczne jak postawienie pomnika ku czci bitwy pod Grunwaldem: nota bene najstarszy zachowany film polski (dokumentacja Bitwy pod Grunwaldem właśnie) powstał w 1910 roku w Krakowie.
Rozbudowa Krakowa nabrała na przełomie wieków takiego rozmachu, że z ilość mieszkańców wzrosła z 66 tysięcy w 1880 roku do 180 tysięcy u progu wybuchu I wojny światowej.
Współczesnemu interpretatorowi polityki Franza Josefa I narzuca się porównywanie z aktualnymi staraniami zjednoczenia krajów Europy w Unii Europejskiej. Była to rzeczywiście metoda mądra, dalekowzroczna i nowoczesna.
Ale bo też, w przeciwieństwie do Prus i Rosji, zawziętych i agresywnych wobec wszelkich przejawów nacjonalnych tęsknot i ich demonstracji u wchłoniętych mniejszości narodowych, skorych do krwawych i bezlitosnych represji, w Austrii wiedziano od dawna: tylko liberalna współegzystencja równouprawnionych narodów daje szanse na długotrwałość i stabilność wielonarodowościowego i wielojęzycznego mocarstwa.
Nic dziwnego, że prezydent USA, Theodore Roosevelt, komentując swoją podróż po Europie w 1910 roku oświadczył, że jedyną europejską głową państwa, która zrobiła na nim wrażenie był cesarz Austrii Franz Joseph I.

Dorota Krzywicka, Polonika nr 84.

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…