Powojenna prapremiera Polnische Hochzeit

Niezwykłe losy polskiego kompozytora Józefa Beera.

 

II wojna światowa zmiotła z powierzchni ziemi miliony ludzi i ich kulturalny dorobek. O tych nieszczęściach i o zbrodniach słyszeliśmy wiele. Niewiele wiemy natomiast o artystycznych przedsięwzięciach udaremnionych przez wojnę. Gdyby nie upór tych, którzy przeżyli, pozostałyby one na zawsze w otchłani niepamięci. Nigdy nie dowiedzielibyśmy się więc o takim klejnocie muzycznym jak Polnische Hochzeit („Polskie wesele”), gdyby nie starania córek Józefa Beera, autora, który w 1937 roku skomponował tę operetkę.

Józef Beer urodził się w 1908 roku w Gródku pod Lwowem, jako jedno z trojga dzieci miejscowego bankiera, Uri Izydora Beera. Muzyka fascynowała go od wczesnego dzieciństwa: jako siedmiolatek wymyślił własną notację muzyczną, nie wiedząc, że takowa już istnieje. Regularną naukę muzyki rozpoczął jako gimnazjalista w lwowskim konserwatorium i ledwie trzynastoletni próbował już swych sił jako kompozytor. Jego miłość i talent do muzyki były tak wielkie, że nawet zmuszony przez ojca do rozpoczęcia studiów prawniczych po roku porzucił je na rzecz Akademii Muzycznej w Wiedniu. Egzaminy wstępne zdał tak błyskotliwie, że „przeskoczył” całe cztery lata regularnego toku studiów. Poruszony tym faktem ojciec zezwolił chłopcu na opuszczenie rodzinnego Lwowa, kupił mu dwupokojowe mieszkanie w Wiedniu, którego najważniejszym sprzętem był nowiutki fortepian. Beer ukończył Akademię Muzyczną z wyróżnieniem w dwudziestym drugim roku życia.
Pierwsze większe dzieło młodego kompozytora, operetka Książę z Shirazu, wzbudziła entuzjazm publiczności oraz krytyków i sprawiła, że utalentowany młodzieniec stał się z dnia na dzień shooting star, jakbyśmy dziś powiedzieli, wiedeńskiego świata muzycznego.
W 1937 roku Beer był o krok od prawdziwego tryumfu, który miał poprowadzić jego nowe dzieło, operetkę Polnische Hochzeit, do międzynarodowego sukcesu: planowano wystawienia na scenach operetkowych na całym świecie od Paryża (w Théâtre du Châtelet, z Janem Kiepurą i Marthą Eggerth w głównych rolach) aż po Meksyk. Owa obfitująca w przezabawne, godne kabaretowej sceny dialogi oraz łatwo wpadające w ucho urokliwe melodie, polskie motywy taneczne i jazzujące (!) harmonie operetka Polnische Hochzeit, zawojowałaby z całą pewnością światową publiczność.
Rzecz dzieje się w Galicji po powstaniu listopadowym. Młody powstaniec Bolesław przedziera się nielegalnie w przebraniu sługi przez rosyjsko-austriacką granicę, aby uniknąć zesłania na Syberię i spotkać z ukochaną Jadzią. Przybywa w ostatniej chwili, gdyż właśnie jego wuj, bogaty hrabia Staszek Zagórski, też ma na śliczną Jadzię chrapkę i już nawet od ojca panny, barona Mietka Ogińskiego, uzyskał zgodę na ożenek. Na szczęście, po lawinie przebieranek i nieporozumień, wszystko się dobrze kończy, głównie dzięki rezolutnej główce Zuzy, zarządczyni dworu Ogińskich!
Libretto do Polnische Hochzeit napisali Alfred Grünwald i Fritz Löhner-Beda. Jak dobre mniemanie musiało panować w Wiedniu o dwudziestokilkuletnim Beerze, jak atrakcyjna była jego muzyka, że udało mu się zdobyć tak wybitne nazwiska jako autorów tekstu operetki! I Grünwald, i Löhner-Beda byli o ponad dwadzieścia lat starsi od Beera, cieszyli się wielką estymą, byli wręcz „rozrywani” w środowisku jako autorzy. Zwłaszcza ten drugi, jako niezwykle popularny w Wiedniu autor tekstów kabaretowych, niezliczonych Wienerlieder i librett do najsłynniejszych operetek, m.in. Lehára, niewątpliwie przyczynił się do atrakcyjności Polnische Hochzeit.
Związki Löhnera-Bedy, urodzonego zresztą w Czechach jako Bedřich Löwy, z Polakami nie ograniczały się tylko do przyjaźni z Beerem: w 1918 roku ożenił się on bowiem z krakowianką, Anną Akselradi. I jeszcze ciekawostka, pokusie przytoczenia której nie mogę się oprzeć: mało kto wie, że to właśnie Löhner-Beda był autorem pierwotnego tekstu piosenki Theo wir fahr’n nach Lodz, która w latach 70. ubiegłego wieku zdobyła międzynarodową popularność jako niemiecki przebój... Tymczasem hit ten skomponowany został już w 1915 roku przez Austriaka, Artura Weraua, zaś oryginalny tekst Löhnera-Bedy nosił tytuł Rosa, wir fahr’n nach Lodz i odnosił się bynajmniej nie do ślicznej panny o tym imieniu, lecz do używanej w I wojnie światowej przez austriackie wojsko na zachodnim froncie... armaty! A oto początek tej uroczej piosenki: Der Franzl hat a neue Braut seit er beim Militär ist, die ist ganz tadellos gebaut, wenn s auch a bissen schwer ist („Franio ma nową narzeczoną od kiedy jest w wojsku, figurę ma ona bez zarzutu, tyle że jest przyciężka”).
Wróćmy jednak do tragicznych losów Polnische Hochzeit. Nie podbiło ono zrazu ani Wiednia, ani tym bardziej całego świata: po entuzjastycznie przyjętej prapremierze w Zurychu 1937 roku przygotowania do prapremiery w Wiedniu, w Theater an der Wien, zostały gwałtownie przerwane. W marcu 1938 roku Austria została wcielona do III Rzeszy, utwory żydowskich autorów znalazły się na indeksie, a oni sami musieli ratować życie ucieczką. Beer, spakowawszy skromny dobytek, wyemigrował do Paryża, a po wkroczeniu Niemiec do Francji ukrywał się w Nicei na fałszywych dokumentach, jako Jean Bérard, mieszkając z bratem Joachimem. Rodzice i młodsza siostra Zuzanna, których wojna usidliła we Lwowie, zginęli w obozie w Auschwitz.
Alfreda Grünwalda, w dzień po Anschlussie, aresztowało Gestapo (celę dzielił nota bene z późniejszym od 1970 do 1983 – kanclerzem Austrii, Bruno Kreiskym!), udało mu się jednak później wyemigrować przez Paryż i Casablankę do Ameryki. Fritz Löhner-Beda miał najmniej szczęścia: pojmany w marcu 1938, więziony najpierw w Dachau, potem w Buchenwaldzie, stracił życie w obozie w Auschwitz, pobity na śmierć przez niemieckich zbrodniarzy.
Namiętność, jaką Beer żywił do muzyki, była tak silna, że nawet w najtrudniejszych chwilach, nie mając instrumentu, ukrywając się i pozostając niemal bez środków do życia, cały czas komponował. W nicejskiej kryjówce napisał m.in. operę komiczną Stradella w Wenecji. W Nicei także, tuż po wojnie, wystawione zostało jego oratorium Ave Maria. Do wątków swojej polskiej ojczyzny wrócił po wielu latach jeszcze raz z napisanym w 1977 roku wodewilem Polka Napoleona, opowiadającym, jak się łatwo domyśleć, historię Marii Walewskiej.
Po wojnie Beer pozostał w Nicei. Tu ożenił się, tu urodziły się jego obie córki: Susanne i Béatrice. Wojenne przeżycia kompozytora sprawiły, że zgorzkniał i zamknął się w sobie. Uparcie nie godził się na granie swoich młodzieńczych utworów (mimo to w krajach skandynawskich odtwarzano Polnische Hochzeit bez zgody kompozytora, przez dziesięciolecia pod zmienionym tytułem Masurkka!).
Gdyby nie córki kompozytora, które po jego śmierci (w 1987 roku) podjęły starania o wskrzeszenie Polnische Hochzeit, może nigdy nie poznalibyśmy tego ślicznego i zabawnego utworu, o którym specjaliści mówią dziś z uznaniem, że stanowi ogniwo łączące tradycyjną operetkę z nowoczesnym musicalem.
Polnische Hochzeit ukaże się niebawem drukiem w wiedeńskim Doblinger Musikverlag. Do scenicznej prapremiery wiedeńskiej dojdzie z 74-letnim „poślizgiem”, w lipcu 2012 roku, w ramach „Wiener Operettensommer”. Na premierze, na honorowych miejscach zasiądzie sędziwa wdowa po kompozytorze, Hanna Beer, i jedna z jego córek, żyjąca w Paryżu Susanne.
Istnieje także polskie tłumaczenie całej operetki, dokonane przez samego kompozytora i wpisane przez niego ołówkiem do rękopisu partytury. Miejmy więc nadzieję, że „Polskim weselem” zainteresują się też polskie sceny!

Dorota Krzywicka-Kaindel, Polonika nr 210/211, lipiec/sierpień 2012

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…