Podaj cegłę

Największa emigracja polskich budowlańców do Austrii miała miejsce po 2011 roku. Można to częściowo przypisać otwarciu austriackiego rynku pracy m.in. dla Polaków.

 

Dzięki swojej uczciwości, gotowości do ciężkiej pracy i niskich stawkach zostali oni docenieni. Tym artykułem rozpoczynamy cykl przedstawiający popularne branże, w których pracują Polacy w Austrii.

„Podaj cegłę” – to hasło jeszcze kilka lat temu można było słyszeć na porządku dziennym zarówno w Austrii, jak i w wielu innych krajach Unii Europejskiej. Obecnie sytuacja polskich pracowników i firm budowlanych uległa zmianie. Warunki zarobkowe za granicą nie kuszą już tak bardzo swoją atrakcyjnością, a pracy w kraju nie brakuje. Po latach posuchy w branży budowlanej nadchodzą lepsze czasy i więcej możliwości. Właściciele oraz pracownicy tej branży stanęli zatem przed dylematem: pozostać na obczyźnie czy wrócić do ojczyzny?
Co na ten temat myślą Polacy pracujący na wiedeńskich budowach? Jak zaczęła się ich przygoda z budownictwem ? Czy myślą o powrocie do kraju? Jakie są ich zdaniem wady i zalety pracy w Austrii? Przyjrzyjmy się historiom kilku z nich.


Powrót na emeryturze
Mój pierwszy rozmówca Piotr, ponadczterdziestoletni mężczyzna ze Skierniewic, przyznaje, że praca na budowie jest ciężka i wyczerpująca, ale wiąże się z dobrymi zarobkami, szczególnie za granicą. To przypadek zadecydował, że został budowlańcem. Kiedy miał około dwadzieścia lat, kolega namówił go na wyjazd z kraju. Swoje pierwsze kroki w tej branży stawiał w Norwegii. Zaczynał jak większość pracowników – od pomocnika budowy. Po kilku dobrych latach nabrał wprawy i przeprowadził się do Austrii. W Wiedniu pracuje od ponad dziesięciu lat. Teraz czuje się pewnie dzięki wieloletniej praktyce. Nie martwi się o przyszłość, bo wie, że jest duże zapotrzebowanie na fachowców w tej dziedzinie, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Rozważa możliwość powrotu do kraju, ale dopiero na emeryturze. Twierdzi, że w Austrii są dużo lepsze warunki finansowe niż w Polsce, jednakże wypłaty od dłuższego czasu stanęły w miejscu. Austria oferuje dobre zabezpieczenia socjalne dla swoich obywateli, np. w momencie utraty pracy bądź choroby, co również ma dla niego istotne znaczenie.

W weekendy do Polski
Kolejnym rozmówcą jest trzydziestoletni Darek, z zawodu instruktor fitness. Do budownictwa również wkręcił go kolega. Najpierw wyjechał do Anglii za przysłowiowym chlebem. Przez trzy lata szkolił się w tej branży, po czym zdecydował się wrócić do Polski ze względu na dziewczynę. Kiedy urodziła mu się córka, postanowił tym razem spróbować swoich sił w Austrii. Pracę załatwił mu kuzyn. Obecnie pracuje przez pięć dni w Wiedniu i na weekendy wraca do Polski, do swojej rodziny. Mieszka w Cieszynie, więc odległość nie stanowi problemu. Jak sam twierdzi, najpierw musi połatać budżet rodzinny i odłożyć trochę pieniędzy, by na dobre osiedlić się w Polsce. Z instruktora fitnessu przeobraził się w budowlańca. Mimo kilku lat stażu na budowie zakłada, że jest to tylko rozwiązanie tymczasowe. W przyszłości chciałby powrócić do swojego dawnego zawodu. Uważa, że praca na budowie na dłuższą metę niesie za sobą spore konsekwencje zdrowotne, a on ma dla kogo żyć.
Potrafimy osiągnąć wiele
Michał z Wrocławia jest właścicielem firmy budowlanej. Jak sam mówi: – Budownictwo to był temat, który zawsze mnie interesował, i właśnie z tą branżą wiązałem swoją przyszłość zawodową. W Polsce skończył technikum budowlane. Kiedy przyjechał do Wiednia – a było to ponad dwadzieścia lat temu – zaczynał jako zwykły pracownik w firmie budowlanej. W miarę upływu czasu zrobił różne uprawnienia i postanowił założyć firmę. Michał dzięki temu, że sam jest właścicielem firmy, miał okazję poznać wielu Polaków. Jak twierdzi, jedni byli sumienni i dokładni w swojej pracy, inni natomiast nie stronili od kieliszka, nawet w godzinach pracy. Dużym problemem wśród przyjezdnych Polaków jest brak znajomości języka niemieckiego, nawet w stopniu minimalnym. Przyznaje jednak, że zdecydowana większość polskich budowlańców to ludzie rzetelni, mający duże doświadczenie zawodowe. Jak sam twierdzi: – My, polscy emigranci, zaczynając od niczego, potrafimy osiągnąć wiele. Mam wielu kolegów w tej branży, którzy zaczynając od niczego kierują teraz wielkimi budowami w Austrii.

Zacząć wszystko od nowa
Oskar to dwudziestoletni chłopak z Krakowa, który przyjechał do Wiednia z powodu niepowodzenia na wyższej uczelni. Nie planował zostać budowlańcem. Zamierzał znaleźć jakąkolwiek pracę, by potem trafić na coś odpowiedniego dla siebie. Jednakże bez znajomości języka nie było to takie proste. Jedyną ofertą, która mu się trafiła, była właśnie praca na budowie w polskiej firmie. Na razie dokładnie nie potrafi jeszcze sprecyzować swoich dalszych planów zawodowych, ale nie ukrywa, że w przyszłości marzy mu się inna ścieżka zawodowa. Jak sam mówi: – Chciałbym za jakiś czas wrócić do Polski i zacząć wszystko od nowa, ale najpierw muszę odłożyć jakieś pieniądze.
Trampolina do przyszłości
Rafał, czterdziestoletni mężczyzna z Jaworzna, do Austrii przyjechał zaledwie miesiąc temu. Z wykształcenia jest historykiem. Problemy rodzinne skłoniły go do podjęcia decyzji o wyjeździe. Potraktował to jako trampolinę do przyszłości. Siostra pomogła mu w znalezieniu pracy i, pomimo braku umiejętności, został zatrudniony w firmie budowlanej. Jak twierdzi: – Na początku czułem się bardzo zagubiony, nigdy nie pracowałem w takim charakterze, dużo obserwowałem i stwierdziłem, że mogę wykazać się jako pomocnik, gdzie niepotrzebne są umiejętności. Po okresie próbnym, dzięki swojej pracowitości, utrzymałem się w tej pracy. Na razie jeszcze nie mam dokładnie sprecyzowanych planów dotyczących pozostania na stałe w Austrii. Czas pokaże”.

Ciemne strony
Są jednak również i ciemne strony tej branży. Dość częstym problemem polskich budowlańców jest wyegzekwowanie wypłat. Pracownicy bywają oszukiwani. Zdarza się, że wypłaty są wypłacane z kilkumiesięcznym opóźnieniem lub w ratach.
Jak twierdzi inny mój rozmówca, Konrad z Tarnowa: – Jesteśmy wykorzystywani przez sytuacje, nieznajomość języka. To życie zmusza nas do akceptacji takich warunków. Jeśli chodzi o polskie firmy budowlane, jest bardzo duży nacisk na efektywność, powiedziałbym nawet, na nadefektywność. W innych firmach obcojęzycznych właściciele mają zupełnie inne podejście. Praca jest spokojniejsza, nie ma takiego nacisku na pęd.
Konrad zauważa też, że polskie firmy budowlane za dużo na siebie biorą, a później narzucają tempo pracownikom. Polscy budowlańcy pracują po 10 godzin dziennie, również w soboty. Jeśli chodzi o firmy austriackie, standardy dyktowane są kodeksem pracy.
Kolejnym zauważalnym problemem jest alkohol. Jak uważa Andrzej z Wisły: –Polskie budowy kojarzone są niestety z alkoholem. Obserwując polskich budowlańców często może nam się rzucić w oczy trzymana w ich rękach puszka piwa, gdzie u kolegów innych nacji z tej samej branży napojem dominującym są energy drinki.
Jak stwierdza: – Problem alkoholowy naszych budowlańców może być również efektem rozłąki z rodziną. Może brak takiego uporządkowania, bo cały dzień zajmuje praca, później przyjście do domu i sen… To też może wprowadzić taki element oddechu, życia poza pracą.

Ryzykowna gra
Artur z Legnicy, właściciel jednej z większych firm budowlanych w Wiedniu, przedstawił kilka powodów bankructwa firm z tej branży. Twierdzi, że bez odpowiedniego zaplecza finansowego żadna firma nie przetrwa. – To bardzo ryzykowna gra. Wystarczy, że spóźni się zleceniodawca z zapłatą, pojawia się wtedy wielki problem, ponieważ ludziom trzeba zapłacić. Chyba że pracownicy okażą ci zaufanie, uwierzą na słowo i przyjdą pracować dalej, będą robić miesiąc za darmo, żeby dokończyć zlecenie. Jeżeli nie dokończysz pracy w określonym terminie, za każdy dzień przedłużenia naliczane są kary za spóźnienie. Chcąc nie chcąc trzeba wtedy zbankrutować.
Artur opowiedział też o innych powodach bankructwa. Jednym z nich jest źle wyceniona praca. Bywa, że właściciel firmy zakłada, że wykona daną pracę w określonym terminie, po czym z różnych powodów termin się wydłuża i z powodu nałożonych kar firma nie jest w stanie zakończyć zlecenia i musi zbankrutować.
Niepłacenie podatków jest również jednym z głównych powodów bankructwa. W przypadku kontroli nakładane są ogromne kary. Tak samo jest w przypadku nielegalnego zatrudnienia. Podczas takiej kontroli przez BUAK (Bauarbaiter – Urlaubs-und Abfertigungskaase) i policję nakładane są bardzo wysokie kary. Nikt nie chce zatrudniać na czarno i podejmować takiego ryzyka, bo musi się liczyć z ok. 5000 euro kary za jednego pracownika.Tylko na tak zwanych prywatkach można coś zarobić na czarno, bez rachunku, a takich robót jest dużo.
Kolejnym dość powszechnym powodem bankructwa jest niedobór odpowiednich ludzi. Zatrudnia się ludzi z ogłoszenia: fachowiec? – fachowiec! Po czym okazuje się, że nie ma on pojęcia o pracy. Umowa została już podpisana ze zleceniodawcą, po czym okazuje się, że nie ma ludzi do pracy, a umowa to rzecz święta. Zleceniodawcę to nie interesuje. Praca ma być wykonana w określonym terminie. A ty bawisz się z tym dwa, trzy tygodnie, przychodzi zleceniodawca i pokazuje, że tu płytki źle zrobione, malowanie źle wykonane, szpachlowanie też – wszystko jest do poprawki. Nie ma szans, żeby wyrobić się w terminie.
Bywają też tacy, co specjalnie się czepiają, najczęściej na koniec budowy. Do ostatniego miesiąca jest wszystko super zrobione, a na koniec roboty, kiedy zostaje kilka dni, zleceniodawca pokazuje, że jest wiele rzeczy źle, po to tylko, żeby odliczyć jak najwięcej pieniędzy. Albo inaczej: zrobisz 3/4 roboty, a zleceniodawca powie ci, że wszystko jest źle i bierze następną firmę, która dokończy mu to zlecenie za grosze. Ty musisz zrezygnować, bo powie ci, że nalicza kary.
Jak widać, sektor budowlany to ciężki kawałek chleba. Choć ścieżek kariery jest wiele, to i tak większość naszych rodaków na obczyźnie wybiera właśnie ten rodzaj pracy .
Dla niektórych to tymczasowa przygoda, punkt zaczepienia, trampolina do przyszłego lepszego życia. Dla innych to szansa na stabilność i poczucie bezpieczeństwa, dla jeszcze innych – bardzo ryzykowna gra.

Katarzyna Szot, Polonika nr 266, maj/czerwiec 2018

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…