Franz i Sisi anno 2024

fot. theform.at © Bundesmobilienverwaltung, © Bwag/Commons

Franz i Sisi anno 2024

Wiedeń, rok 2024, godzina 5.30. Franciszek Józef właśnie wstał i przegląda wiadomości na iPhonie, podczas gdy Sisi wrzuca nowe zdjęcia z Korfu na swój profil na Instagramie. Brzmi dziwnie? Może. Ale co by było, gdyby Franz i Sisi żyli nie wtedy, tylko teraz?

Magdalena Sekulska

Franciszek ma jeszcze dwie godziny do 8.00 rano, kiedy to rozpocznie się jego zdalna konferencja na Zoomie z ONZ, w której, jako ambasador ds. klimatu, musi uczestniczyć. Czyni to niechętnie. Co prawda lubi home office, ale zdalnych konferencji nie znosi. Poza tym nie umie obsługiwać Zooma. Czeka więc na pomoc żony, wiedząc, że znajdzie dla niego chwilę dopiero, gdy skończy poranną gimnastykę na drążkach i się uczesze. Odkąd została influencerką i relacjonuje układanie włosów na żywo na instagramie, ciągnie się to w nieskończoność. By się uspokoić, Franz zakłada kalosze, bierze parasol i idzie na przechadzkę po ogrodzie Schönbrunn. Jest zatroskany. Od tygodni leje, Sacher już meldował, że prawdopodobnie zaleje pszenicę i zabraknie mąki na tort i kajzerki do parówek, ale najgorsze, że przebudowa Ringstrasse najprawdopodobniej się opóźni i podniesie koszty. Ocieplenie klimatu zbiera swoje żniwo. A i tak wszyscy uważają dodatkowy pas dla hybrydowych fiakrów za fanaberię. Na szczęście wpływy do budżetu monarchii z turystyki, sprzedaży kubków z jego podobizną, czekoladek i fiołków w cukrze są niemałe. Franza pociesza też fakt, że na budowie zatrudnił Polaków, którym monarchia ufa od 1683 roku. „Poradzą sobie, jak zawsze!” pociesza się i przestaje trzeć nerwowo wąsa.

Tymczasem Sisi właśnie skończyła gimnastykę i w wyśmienitym nastroju sprawdza polubienia i komentarze pod zdjęciami z Korfu. „Bogini!” – pisze Gyula Andrassy, dodając emotkę z serduszkiem i węgierską flagą. „O nie, żeby tylko Franz tego nie zobaczył”, myśli Sisi, przygryzając wargę. „Czy nie za bardzo schudłaś ostatnio? Niedługo nie będzie Cię widać”. „A, to tylko Katharina Schratt, marna z niej aktoreczka”. Zniecierpliwiona Sisi blokuje zazdrosną followerkę i idzie ułożyć fryzurę, co bardzo ją odpręża.

Nadeszła pora śniadania. Sisi powoli obiera biopomarańczę fair trade, robiąc jej jednocześnie zdjęcie i wstawiając na swój profil z hashtagiem „faire_trade_by_sisi“. Powtarza też słówka z greckiego na aplikacji w smartfonie. Franz już wrócił z przechadzki i zasiadł do stołu. Nerwowo zerka na polubienia na instagramowym profilu żony, beznamiętnie dłubiąc widelcem w bezglutenowych Kaiserschmarrn, które niezbyt mu smakują, ale nie chce smucić żony. Do wegańskiego Tafelspitz też nie zdołał się jeszcze przekonać. Choć małżonka twierdzi, że to kwestia czasu i nie ma co stać okoniem wobec rozwoju cywilizacji i cierpienia zwierząt. Śniadanie przebiega w milczeniu. Potem Sisi instaluje Franzowi linka do Zooma i odchodzi do swoich obowiązków.

A czeka ją, podobnie jak męża, bardzo intensywny dzień. Najpierw instagramowy challenge na temat pielęgnacji włosów, gdzie konkurencja jest ogromna, bo zgłosiły się już księżne Kate z Windsoru i Beatrice Borromeo z Monako. Sisi, choć pewna wygranej, woli z księżnymi współpracować, w digitalnym triumwiracie zdziałają przecież więcej dla naprawy świata. Komplementuje więc koleżanki, i nawzajem. Do kontentu udaje się wpleść kilka cytatów o potrzebie wolności i niezależności oraz link do swojej linii kosmetyków pielęgnacyjnych do włosów, stworzonych na bazie organicznych żółtek i koniaku lokalnej produkcji. Potem ma w planie kilka eventów charytatywnych, spotkanie z grupą węgierskich feministek i, co najważniejsze, trzeba zaplanować następny wyjazd – na południe. Może znowu Meran? W Bad Ischl za bardzo ostatnio padało, lecąc na Korfu pozostawi ślad węglowy, a jacht w Monte Carlo dawno już sprzedany po protestach organizacji ekologicznych. Planowanie nowej podróży Sisi zostawia na wieczór, gdy Franz będzie w operze i znajdzie wreszcie chwilę dla siebie.

Sisi bardzo dobrze czuje się w roli influencerki. Unika jedynie zaglądania na profil Rudolfa. Za bardzo ją to boli. Zbyt jeszcze cierpi po jego nagłej samobójczej śmierci. Już gdy zrezygnował ze szkoły wojskowej, stał się ofiarą hejtu. Sytuacja eskalowała, gdy paparazzi przyłapali go na wyścigach konnych w towarzystwie niepełnoletniej Marii Vetsery. Nie wytrzymał tego i w Mayerlingu strzelił sobie i Vetserze w głowę. Sisi nadal nie może się z tym pogodzić, obwinia się i cierpi. Jakie to wszystko puste i powierzchowne, cała ta egzystencja, myśli. I to ciągłe bycie na świeczniku. W strasznych czasach żyjemy. Jak ja nie znoszę tego zniewolenia. Jacyż ludzie musieli być wolni, nawet te 150 lat temu. A i zasad się trzymali, i szanowali rodzinę. Nie produkowali śmieci. A teraz? Wszystkich raczej bardziej interesują jej włosy i figura, choć stara się czynić dobro. Pozostaje więc pisanie wierszy i dalekie podróże, gdzie może odłączyć głowę i zająć się mindfullness.

Franz zakończył konferencję z ONZ i w ramach poleconego mu przez psychoterapeutę work life balance idzie na Prater pojeździć na rowerze. By uniknąć męczących selfie z turystami, założył dresy z kapturem. Pedałuje powoli, trzymając się zasad ruchu rowerowego. Mija nowo posadzone rachityczne drzewka i nostalgicznie spogląda na ogromne kasztany, dęby i tereny polowań swoich przodków. Stopniowo przyspiesza, czując wiatr na skroniach. Ten wiatr dodaje mu skrzydeł, Franz zjeżdża więc ze ścieżki rowerowej i ignorując przepisy, przyspiesza jeszcze bardziej, potem rozpędza się, na przełaj! Przez łąkę! Przez las!
Wreszcie czuje się wolny…

BIEŻĄCY NUMER

PRZEGLĄD IMPREZ

Nasz Wiedeń

Deutschsprachige Texte

So sind wir

POGODA w WIEDNIU