W austriackim sądzie po polsku

Joanna Ziemska: Potencjalnie każdy może znaleźć się w sytuacji, że stanie przed austriackim sądem.

Przed sądem liczy się każde słowo. Stąd sporo ryzykujemy nie znając dostatecznie niemieckiego, bo albo źle się wysłowimy, albo opacznie zrozumiemy to, co do nas mówią.

Aby temu zapobiec, sądy zatrudniają i powołują tłumaczy. Ale i tu czyhają na nas zasadzki. Głośny był ostatnio w Austrii skandal w sprawie rzekomych przemytników uciekinierów z Afganistanu i Pakistanu. Nieporozumienie polegało na tym, że tłumaczka podczas śledztwa tendencyjnie przełożyła słowo „pieniądze" jako schlepperlohn (zapłata za nielegalne przejście przez granicę), a „ludzie" jako geschleppte (przemycani przez granicę). Te źle pr

zetłumaczone sformułowania, a czasem też pojedyncze słowa, stały się podstawą do wytoczenia procesu! Na szczęście udało się udowodnić, że oskarżenie bazowało na błędach osoby, która nie mając odpowiedniego wykształcenia, a co za tym idzie uprawnień, nigdy nie powinna była otrzymać tak odpowiedzialnego zadania.

O czym powinniśmy wiedzieć korzystając z pomocy tłumacza w sądzie, wyjaśnia Joanna Ziemska, tłumacz przysięgły, wiceprzewodnicząca Austriackiego Związku Tłumaczy Sądowych, wykładowca Uniwersytetu Wiedeńskiego, autorka tłumaczeń poezji i prozy, m.in. Elfriede Jelinek.

 

Na czym polega specyfika tłumaczenia sądowego?
– Tłumaczenia sądowe są konsekutywne, tzn. tłumacz notuje sobie słowa sędziego lub adwokata czy też strony, przykładowo świadka. Następnie przekłada ich wypowiedź, a nie mówi równocześnie, czyli symultanicznie, tak jak to się dzieje na przykład na międzynarodowych konferencjach, gdzie tłumacz siedzi w dźwiękoszczelnej kabinie, bez możliwości kontaktu z referentem.

W przypadku tłumaczenia konsekutywnego istnieje więc możliwość poproszenia mówiącego o powtórzenie danego sformułowania?
– Właśnie! W sądzie każde słowo musi zostać przetłumaczone ze szczególną dokładnością. Tu nie może być mowy o nieporozumieniach lub niedopowiedzeniach. Aby zostać tłumaczem sądowym, nie wystarczy sam dyplom tłumacza przysięgłego. Trzeba posiąść także gruntowną wiedzę z zakresu prawa, znać nie tylko terminologię stosowaną przez prawników, ale też paragrafy i frazy, jakie są wypowiadane w danych sytuacjach. Często jest tak, że sędzia zleca: proszę udzielić pouczenia prawnego, oczekując tym samym, że tłumacz wie, jak taka formuła brzmi.

Jest Pani tłumaczem przysięgłym, zatrudnianym przez sądy austriackie, ale także wykładowcą w Instytucie Translatoryki Uniwersytetu Wiedeńskiego, przygotowującym przyszłych tłumaczy do zawodu. Czy młodzi ludzie interesują się możliwością pracy w sądownictwie?
– W ramach studiów nie ma takiego przedmiotu jak „tłumaczenia sądowe". Studenci uczą się prowadzić tłumaczenia konsekutywne, są też ćwiczenia tłumaczeń z zakresu prawa i ekonomii, w ramach których można przyswoić sobie specjalistyczną terminologię. To wszystko. Dlatego Austriacki Związek Tłumaczy Sądowych prowadzi seminaria przygotowujące do egzaminu, który się odbywa w Wyższym Sądzie Krajowym (Oberlandesgericht) i dopiero ten egzamin uprawnia do pracy tłumacza przysięgłego w sądzie. Z tego, co wiem, zainteresowanie młodych ludzi takim zajęciem jest słabe.

Tłumaczenia sądowe są podobno źle płatne?
– Tak. Tłumaczymy na przykład czyjeś zeznania i z tego sporządzamy protokół, aby dana osoba mogła go podpisać. W 2014 roku ministerstwo obniżyło stawki. Do tej pory było tak, że obliczało się ilość znaków i za 1000 znaków bez spacji tłumacz dostawał 15,20 euro brutto. Teraz, bez względu na to, czy protokół składa się z jednej strony, czy 25, maksymalna i ujednolicona opłata za jego przetłumaczenie wynosi 20 euro brutto! Nie dziwi więc, że zainteresowanie takim zajęciem jest znikome. Mało kto mógłby wyżyć tylko i wyłącznie z tłumaczeń w sądzie. Wyobrażam sobie, że najłatwiej mają przedstawiciele nacji liczniej reprezentowanych w Austrii, na przykład osób pochodzących z krajów byłej Jugosławii.

Czy dlatego, że po prostu jest ich w Austrii więcej niż Polaków, czy też częściej schodzą na manowce?
– Ależ ja i moi koledzy po fachu pracujemy w równym stopniu dla poszkodowanych, co dla podejrzanych! Potencjalnie każdy może znaleźć się w sytuacji, że stanie przed austriackim sądem, choćby jako świadek w sprawie o zwolnienie kolegi z pracy, czy jako żona będąca ofiarą przemocy współmałżonka, czy też jako poszkodowany w kraksie samochodowej, który niepewnie czuje się w obcym języku i będzie wolał poprosić o pomoc tłumacza. Zawsze warto się o to upomnieć!

Więcej w kwietniowym numerze "Poloniki". Polecamy!

 

 

 

 

 

 

 

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…