Najwięcej witaminy...

Zaczęło się od tego, że miałam napisać artykuł o tym, dlaczego Austriacy uczą się polskiego. Odwiedziłam parę kursów językowych, rozmawiałam z wieloma osobami, które uczą się naszej, polskiej mowy, i okazało się, że najczęściej powód jest jeden: Polki!

Odpowiedzi, jakie uzyskałam w ramach przygotowywania artykułu, brzmiały: „Mam dziewczynę Polkę", „Moja żona jest z Polski", „Zakochałem się w Polce" i tak setki razy! Trafiały się nawet przypadki, gdy ktoś jeszcze niezwiązany z Polką uczy się języka polskiego, aby zwiększyć swoje szanse na rynku matrymonialnym. „Polki są takie ładne i miłe, jak się nauczę polskiego, to może łatwiej mi będzie jakąś poznać bliżej?" – usłyszałam od jednego z Austriaków. Inny również nie ukrywał swoich romansowych planów: „W wakacje jadę z kolegą do Polski, chciałbym móc trochę poflirtować, jak powiem coś po polsku, to wzrosną moje szanse". Poza szerokim wachlarzem mężów i narzeczonych, chcących zgłębić tajniki szeleszczącego języka wybranki serca, trafiło się kilku kursantów, którzy uczą się polskiego ze względu na pracę oraz częste delegacje i wyjazdy służbowe. Opowiadając o swoich obowiązkach służbowych, szybko jednak dodawali, że Polki (obok polskiego piwa niestety) są największą atrakcją naszego kraju! No i jak tu nie wierzyć stereotypom? Bo o tym, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny, wiemy od stuleci. Wiemy o tym my, Polacy, i wiedzą o tym, głównie męscy, przedstawiciele innych narodowości. Dla Polek tracili głowy wielcy tego świata, jak choćby Balzak czy Napoleon. Piosenka Andrzeja Rosiewicza, opiewająca zalety Polek, śpiewana jest do dziś na wszelkiego rodzaju dansingach w Ciechocinku i Zakopanem, na weselach, imieninach i innych imprezach zakrapiano tanecznych. Napisana lat temu „dziesiąt" wciąż podrywa gawiedź do tańca i do czerwoności rozgrzewa struny głosowe osób rządnych dzielenia się ze współbiesiadnikami swoim kunsztem wokalnym. Mało kto zastanawia się dziś nad tym, że w obecnych czasach tekst pana Andrzeja jest seksistowski i niepoprawny politycznie! Dużo tam rubasznego wyśmiewania innych nacji, języków, a nawet fizjonomii. Od języka czeskiego można umrzeć ze śmiechu, po węgiersku nie da się mówić, Szwedki są oziębłe (dziś cały świat zrewidował już ten pogląd na Szwedki i wiadomo, że jest inaczej), Niemki nadają się tylko do sprzątania, a Chinki wrzucone są do jednego kotła z Japonkami, na zasadzie „i tu, i tu skośne", no bo jak takiej spojrzeć prosto w oczy? Gdyby podobną piosenkę napisał dziś jakiś autor, powiedzmy niemiecki czy austriacki, i wychwalałby urodę kobiet germańskich, obrażając Polki lub wrzucając je do jednego worka z (o zgrozo!) Rosjankami, to pewnie ta sprawa wylądowałaby w Brukseli i była szeroko komentowana w prasie i polityce. Trudno, nastały takie czasy! Chciałam zauważyć, że Polki są od wieków znane z tego, że są piękne, grzechu warte i aby to udowodnić, nie potrzebują tanich chwytów medialnych w postaci piosenki, która obraża kobiety innych narodowości. W ogóle nie muszą tego udowadniać, bo to jest fakt! Ale na czym polega fenomen Polki? Postanowiłam udać się do źródeł, czyli jeszcze raz porozmawiać z Austriakami, którzy zakochali się w Polkach. Wszyscy – jak jeden mąż – oznajmili, że uroda Polek opiera się na... kobiecości. Brzmi to trochę jak masło maślane, no bo kobiecość wydaje się logiczną konsekwencją bycia kobietą, a jednak tak nie jest! Marcus tak przedstawił mi swój punkt widzenia: „moja dziewczyna nosi spódnice i sukienki, często zakłada szpilki. To są takie drobiazgi jak pomalowane paznokcie u stóp, które sygnalizują mi cały czas, że obok mnie jest kobieta stuprocentowa! Austriaczki nie przywiązują wagi do wyglądu, a facet lubi wiedzieć, że ma przy boku inną płeć, płeć piękną, a nie babo-chłopa wyglądającego jak facet". Tomas dodał od razu: „a widziałeś kiedyś, żeby Polka nie umiała chodzić na szpilkach? Chodzą tak, jakby się urodziły z butami na wysokim obcasie!". Inni panowie potwierdzili słowa Marcusa i Tomasa, ale każdy chciał dodać coś od siebie i miałam wrażenie, że każdy czuł się jak niemalże odkrywca nowych lądów. Te ich obserwacje, wprost z poligonu damsko-męskiego, postaram się tu Państwu streścić. Poza urodą Polki rzucają na kolana zapomnianą sztuką prowadzenia domu. Wszyscy panowie, jak przysłowiowy jeden mąż, rozpływali się nad kunsztem kulinarnym swoich polskich kobiet. Żadnych paluszków rybnych, pizzy z zamrażalnika i ziemniaków puree z torebki! Wszystko świeże, gotowane z miłością i fantazją, a do tego palce lizać. Polka lubi w ogóle wszystko robić sama, i jest w tym całkiem niezła. Sama dba o dom, nie zatrudnia pomocy domowej, nawet gdy sama zawodowo pracuje na cały etat. Odkurzacz i ścierka nie są jej obce, nawet jeżeli wraca zmęczona po ośmiu godzinach tyrania do domowych pieleszy. Nikt nie wie, jak to się dzieje, ale Polka pracuje, gotuje, wychowuje dzieci, w przerwie przeczyta książkę, włączy się do dyskusji na temat ochrony środowiska, wyprawi przyjęcie na dwanaście osób i nie zaserwuje słonych paluszków, tylko kilkanaście sałatek i przystawek. Będzie przy tym zawsze pięknie wyglądać i uśmiechem oczarowywać swoich gości rozmową na każdy temat. Dodam jeszcze, że genetycznie zaprogramowana „Zosia samosia" nie pozwala Polce, w sytuacjach kryzysowych, czekać na fachowca! Powiesić lampę albo wieszaczki? Proszę bardzo! Naoliwić zawiasy i przetkać zlew? Żaden problem! I jeszcze jedna cecha, na którą zwrócili mi uwagę austriaccy mężczyźni: z Polką można konie kraść. Camping, lato pod namiotem, wycieczka rowerowa czy żeglowanie z pięcioma facetami nie sprawia Polce żadnego problemu. Jak trzeba będzie, to wypije wódkę, zaśpiewa „Hej sokoły" i będzie się bawić tak samo dobrze jak inna kobieta w hotelu pięciogwiazdkowym. I nawet pod namiotem nie zwolni się z obowiązku pomalowania paznokci i założenia sukienki. No i co Panie Rosiewicz? Czy musimy wyśmiewać inne narody, żeby udowodnić, że Polki są NAJ?

Magdalena Marszałkowska, Polonika nr 200, wrzesień 2011

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…