Polska dorożka

Wojciech Wrona, fot. HS
Plac św. Szczepana, październikowy, pochmurny dzień. Po lewej stronie katedry św. Szczepana kolejka kilkunastu dorożek. Od ponad 300 lat nieodłączny element miasta. Wśród dorożkarzy jest także Polak, Wojciech Wrona.

 

 

 

 

 

 

 

Co skłoniło Pana do wyboru zawodu dorożkarza?
- Bardzo lubię tę pracę, lubię mieć kontakt z ludźmi, lubię rozmawiać. Przyjechałem do Austrii w 1981 roku i zostałem tutaj. Przez 20 lat pracowałem w zupełnie innym zawodzie, ale konie to było moje hobby już od dzieciństwa. Marzyłem o ukończeniu szkoły rolniczej, ale mój ojciec zadecydował inaczej, uznał że najlepsze będzie dla mnie Technikum Łączności.

Nigdy jednak nie przestałem interesować się końmi. Gdy moja córka zaczęła jeździć konno, trochę w Polsce, trochę tutaj, gdy znowu zacząłem mieć częstszy częsty kontakt z tymi zwierzętami pomyślałem, że może wreszcie spełnię swoje marzenie. I tak się stało. Mając 50 lat zacząłem pracować z końmi.

W jaki sposób można zostać fiakrem, czy trudno jest dostać się do ich grona?
- Zapisałem się w ratuszu na kurs dla fiakrów. Trzeba zdać egzaminy, by otrzymać tzw. Fiaker-Führerschein. Oprócz wiadomości teoretycznych dotyczących historii miasta, historii dorożkarstwa, trzeba wykazać się wiedzą praktyczną, umiejętnością powożenia końmi, ogólną znajomością koni. Na pewno nie było mi tak łatwo jak Austriakom, ale dałem sobie radę.
My wcale nie musimy opowiadać turystom o mieście, ale przecież naszym celem nie jest tak jak celem taksówkarza, tylko dowiezienie klienta do celu. Dlatego staram się, żeby umilić taką przejażdżkę, bo turysta, który przyjeżdża do Wiednia chce się przecież czegoś dowiedzieć. Im ciekawiej potrafi się to zrobić, tym chętniej tacy ludzie opowiadają o tym innym, tym dłużej pamiętają swój pobyt w tym pięknym mieście.
Kiedyś rzeczywiście był to zawód zarezerwowany dla rodowitych wiedeńczyków, nawet niechętnie przyjmowani byli Austriacy z innych landów. Teraz sytuacja się zmieniła, miasto ma międzynarodowy charakter i dotyczy to także zawodu fiakra.

Czy wśród gości wielu jest polskich turystów?
- Bardzo przydaje mi się znajomość języka ojczystego, bo do Wiednia coraz częściej Polacy przyjeżdżają jako turyści. Trudno porównać to z sytuacją sprzed otwarcia granic, nie mówiąc już o czasach, kiedy w ogóle nie mieliśmy w domu paszportów. Polacy są często przejazdem w Wiedniu na przykład w drodze do Chorwacji czy Włoch, wtedy jeden lub dwa dni poświęcają na zwiedzanie stolicy Austrii.
Polaków mieszkających w Wiedniu na stałe odwiedzają rodziny, nierzadko rodzice w podeszłym wieku. W takim przypadku możliwość pokazania im miasta z dorożki jest po prostu idealnym sposobem zobaczenia jak najwięcej, bo babcia czy dziadek ucieszą się na pewno bardziej z przejażdżki dorożką niż z biegania po mieście, a ponadto ja opowiem im o wszystkim w języku polskim. Potrafię porozumieć się też po rosyjsku, angielsku, trochę po włosku.
Gdy wiozę polskich turystów, to staram się im pokazać polskie akcenty w Wiedniu, na przykład gdzie urodził się August Poniatowski, jakie są polskie pamiątki w katedrze św. Szczepana, gdzie Jan III Sobieski śpiewał zwycięskie Te Deum. Jest wiele ciekawych informacji, które można przekazać rodakom, nie zrobi tego Austriak, bo jego nie interesują polskie ślady w Wiedniu.

Jakie są ulubione trasy turystyczne?
- Trasy są wyznaczone przez Stowarzyszenie Dorożkarzy, jest trasa godzinna, 40-minutowa lub 20-minutowa. Trzeba umieć ludziom to sprzedać. Najmniej interesująca jest ta najkrótsza trasa, bo można w tym czasie zobaczyć tylko część Starego Miasta. Bardzo ciekawa jest trasa średnia, bo jedzie się Ringiem, obok parlamentu, ratusza, do starych murów wiedeńskich – wraca się przez Freyung. Przy najdłuższej trasie można zobaczyć dodatkowo Burgtheater, Volksgarten, operę – praktycznie wszystko to, co powinno się zobaczyć w okolicy centrum. Najtańsza trasa kosztuje 40 euro, średnia – 65 euro, godzinna – 90 euro. I oczywiście to nie jest suma od osoby tylko od pięciu osób. Naturalnie, że jeśli ktoś zamówi przejażdżkę dwugodzinną, bo chce pojechać do Lusthaus czy na Prater – to wszystko jest do ustalenia. Podobnie jak nie trzeba się ściśle trzymać wyznaczonej trasy.

Czy obrońcy zwierząt ujmują się za końmi, czy często zdarzają się protesty?
Organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt nie są tak uciążliwe, jak urzędnicy z magistratu, którzy wciąż wymyślają dla nas jakieś nowe przepisy. Wprowadzono obowiązek specjalnych pojemników na końskie odchody. Były protesty, że ocierają one konie – część ma takie pojemniki, część atrapy. No ale ma. Za ich nieposiadanie grozi kara. Któryś z urzędników wymyślił, że trzeba zakładać koniom plastikowe podkowy, bo nie będą niszczyć asfaltu. Był to paranoiczny pomysł: po pierwsze koń się ślizga, po drugie takie podkowy wytrzymałyby pewnie jedną rundę. Słusznie, że jest sporo kontroli, aby dorożki były czyste, sprawne, posiadały światło – tym bardziej że są one wizytówką i symbolem tego miasta.
Działalność organizacji zajmujących się ochroną zwierząt coraz bardziej się nasila. Mamy tu często demonstracje i protesty. Najbardziej zabawne jest dla mnie to, że taki działacz wykrzykuje coś w obronie konia, którego owszem, widział, ale tak naprawdę nie ma o nim pojęcia.

Kiedy jest najlepszy sezon, kiedy ludzie najchętniej robią przejażdżki po mieście?
Najlepszym okresem dla dorożkarzy jest maj, czerwiec, sierpień, wrzesień, potem okres bożonarodzeniowy i noworoczny. Wtedy przychodzi sporo osób z „Gutscheinami", bo jest to wspaniały sposób na prezent świąteczny. Taki „Gutschein" jest ważny cały rok. Dostaje go jedna osoba, ale przychodzi sobie z rodziną czy też zaprasza chłopaka czy dziewczynę na romantyczną przejażdżkę.

Ilu jest dorożkarzy w Wiedniu?
W całym Zrzeszeniu Dorożkarskim jest w tej chwili 58 dorożek. Firm dorożkarskich jest kilkanaście. Firmę dorożkarską może posiadać właściciel jednej dorożki, inny ma np. pięć. W Wiedniu jest pięć punktów dorożkarskich: Stephansdom, Hofburg, Petersplatz, Opera i Burgtheater. Jeśli ktoś zamawia dorożkę przez telefon to można się umówić tam, gdzie komuś jest wygodnie: łatwiej jest zaparkować samochód pod Burgtheater niż w samym centrum, w okolicy Stephansplatz.
Każda firma ma swoją stajnię, a o konie dba stajenny.
Wolno wyjechać ze stajni o godz. 9.00, konie zaś muszą być w stajni o 23.00. Jeden ma oczywiście do stajni 15 minut, inny półtorej godziny. Dorożki nie mogą się poruszać po Wiedniu po godz. 23.00. Każda dorożka ma swój numer rejestracyjny, każdy koń ma imię zapisane w dokumencie, jest to odpowiednik „Zulassungsschein".
Na tym placu obowiązuje taka sama zasada kolejności, jak w przypadku taksówek. Chyba że ktoś się wcześniej ze mną umówił w tym właśnie miejscu, to wtedy stoję z boku i nie interesuje mnie kolejka. Jeśli przyjdą Polacy i mówią, że oni chcieliby jechać z fiakrem mówiącym po polsku, a ja jestem piąty czy szósty w kolejce, to oczywiście że mnie inni przepuszczają.

Porównując cennik waszych usług z cenami przejażdżek w Zakopanem trzeba stwierdzić, że są prawie takie same.
Proszę pamiętać, że w Zakopanem taki przejazd to dodatek. W Zakopanem jeździ się głównie na nartach. Wiedeń zaś jest dodatkiem do dorożki, bo za tym stoi olbrzymia tradycja, która zobowiązuje. Jestem dumny z tego, że mogę wykonywać taki stary, wiedeński zawód.
Gdzie można Pana spotkać?
Jestem na placu św. Szczepana codziennie od 10.00 rano. Wystarczy tylko zapytać któregoś z dorożkarzy o Wojtka. Znają mnie tu wszyscy.

Rozmawiła Halina Iwanowska, Polonika nr 166, listopad 2008.

Pierwszą licencję dla fiakra wydano w Wiedniu w 1693 roku. Sama nazwa wywodzi się z j. francuskiego - fiacre 'dorożka' od obrazka św. Fiakriusza, wiszącego w oberży przy ul. Saint-Antoine w Paryżu, gdzie wynajmowano powozy. W złotych czasach dorożkarstwa w latach 1860 – 1908 po ulicach Wiednia poruszało się ponad 1000 dorożek. Dorożkarze stanowili oryginalną grupę zawodową, niektórzy z nich byli śpiewakami czy gawędziarzami występującymi publicznie. Dopiero od roku 1785 fiakrom przyznano stałe miejsca postoju. W tym czasie w Wiedniu dominował osobisty dorożkarz księcia Rudolfa, Josef Jantschky, właściciel setki koni i dorożek, nazywanych od jego imienia „Jantschky-Wagen".

Wiener Fiakermuseum znajduje się na Veronikagasse 11 w 17 dzielnicy Wiednia.
Wiedeńczycy nazywają je „sentymentalnymi taksówkami", bo dzięki nim można odbyć romantyczne wędrówki po mieście Straussa. Dorożki to także jeden z najważniejszym symboli Wiednia, zaś dorożkarze rozpoznawalni są po melonikach i bokobrodach.

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…