Biel w maju

Maj – to dla wielu z nas, zarówno w Polsce, jak i w Austrii, czas Pierwszych Komunii.To musi być dla dziecka dzień, którego się nie zapomina. Dzień, do którego się będzie powracało myślami nawet po dziesiątkach lat z sentymentem. Nasze dzieci powinny odczuć jego wagę. Co do tego wszyscy jesteśmy zgodni.

 

Pytanie tylko, czy potrafimy powiedzieć, dlaczego ten dzień jest ważny, co w nim jest szczególnego i wreszcie: jak powinniśmy ten dzień świętować, na co położyć nacisk. To bowiem, co w odczuciu dziecka będzie najważniejsze, nada ton jego wspomnieniom o tej uroczystości.
Czasami rzeczywistość płata nam figle, więc może się zdarzyć, że dziecko z tego dnia najbardziej zapamięta to, że ciocia Jadzia oblała wuja Zbycha gorącym barszczykiem, albo że biały komunijny trzewiczek uwierał tak, że każdy krok był nieznośną męką. Niemniej powinniśmy się starać, żeby dziecko nie miało wrażenia, że najważniejsza jest na przykład sukienka, przyjęcie w eleganckiej restauracji, a pierwsza komunia jest pretekstem do otrzymania fury nowych cennych prezentów.
– Najlepiej jest, gdy Jezus stoi w centrum wszystkich wysiłków i całego tego „zamieszania” – odpowiedział mi ksiądz Maciej, gdy zapytałam, na co powinniśmy zwrócić uwagę, przygotowując nasze pociechy i nas samych do tego wielkiego dnia.
Obserwujemy proces blednięcia rzeczywistych podstaw obrzędów i tradycji: niedawno świętowaliśmy Wielkanoc i po raz kolejny można było się łapać za głowę i szeroko otwierać oczy ze zdumienia, jak dalece to najdonioślejsze święto chrześcijan zamieniło się w świeckie igraszki wokół niereligijnych wiosennych symboli żywotności. Jaka Męka Pańska? Jakie Zmartwychwstanie? Zając obładowany czekoladowymi jajkami, dodatkowy dzień wolny od pracy – oto w co zamieniła się dziś Wielkanoc. Zeświecczenie świąt – w Austrii bardziej jeszcze wyraźne niż w Polsce – wynika z tego, że wielu ludzi odżegnuje się od religii albo wyznaje inną niż chrześcijańska. Nie bez winy są też prawa handlu, bo czekoladowe jajka i zające prędzej znajdą masowego odbiorcę niż symbole religijne – pomijając już fakt, że trudno sobie wyobrazić krucyfiks z czekolady....
Podczas gdy każdy może sobie wybrać, czy i w jaki sposób będzie obchodził ustanowione przez państwo jako wolne od pracy dni świąt kościelnych, to w przypadku pierwszej komunii rzecz wygląda inaczej: to święto rodzinne, święto osób deklarujących swoją przynależność do Kościoła. To obrzęd religijny, w którym udział się świadomie wybiera. Ale i tu oczywiście zdarza się nierzadko, że robimy to mniej lub bardziej świadomie dla ślicznej sukienki i prezentów i dla zaimponowania otoczeniu wystawnym przyjęciem. Tak rozumiana Pierwsza Komunia przypomina ślub, który nawet niewierzący chętnie zawierają w kościele, bo Urząd Stanu Cywilnego, żeby nie wiem jak elegancki, dostojnego piękna Domu Bożego nie zastąpi.
Na jednym z forów austriackich, gdzie mamy z zapałem dyskutują o krojach sukienek i proszą o pomysły na prezenty, które będzie można podpowiedzieć babciom i wujkom, ktoś napisał: Skoro na co dzień macie tak mało wspólnego z Kościołem, to po co posyłacie dzieci do Pierwszej Komunii? Ubrać dziecko w ładną sukienkę i zjeść z rodziną tort można też bez Kościoła!
Ksiądz Johannes, opiekujący się od lat głównie austriackimi dziećmi w jednej z wiedeńskich parafii, powiedział mi: Na szczęście skończyły się już czasy rewii mody. Są firmy, które szyją jednakowe ubranka dla wszystkich. Są to tuniki, które mogą nosić dziewczynki i chłopcy. Te tuniki wypożycza się z kościoła, płacąc za to niewielką kwotę, a po uroczystości opłaca się koszty czyszczenia i ewentualnego zniszczenia.
W Polsce takie ujednolicone stroje dla dzieci nie cieszą się powszechną akceptacją: wolimy przepych i zindywidualizowane falbanki.
W polskich domach obchodzi się Pierwszą Komunię dziecka wystawniej i huczniej, a i prezenty są z reguły droższe i efektowniejsze. Typowym prezentem dla austriackich pociech przystępujących do Pierwszej Komunii jest rodzinna wycieczka, na przykład wspólna przejażdżka statkiem. Dzieci w Austrii dostają deskorolki, lekcje jazdy konnej, niektórzy rodzice sadzą w ogrodzie owocowe drzewko. Natomiast w Polsce dzieci obdarowywane są komputerami, tabletami, a nawet małymi elektrycznymi motocyklami. Na takie prezenty składa się często cała rodzina.
Jedną z zasadniczych różnic w austriackim i polskim podejściu do Pierwszej Komunii Św. jest przygotowanie do niej. Polskie dzieci obowiązuje egzamin dopuszczający do sakramentu Komunii. Społeczeństwo austriackie natomiast nie chce za bardzo o tym pamiętać. Dla austriackich rodziców wyobrażenie, że ich pociechy mają być odpytywane jak w szkole, jest zgoła niepojęte. Prowadzi to do takich groteskowych, ale niestety wcale nierzadkich konsekwencji, że dzieci nie znają Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. Ksiądz Andrzej będący proboszczem w jednej z austriackich parafii kwituje ten stan rzeczy ze smutkiem:
– W Polsce byłoby to nie do pomyślenia. A tu nawet rozmowa z rodzicem nic nie pomoże. Gdybym postawił zarzut, że dziecko jest nieprzygotowane, to usłyszałbym, że dziecko jest niewinne i dlatego zasługuje na I Komunię.
A przecież należy pamiętać: to chrzest jest tym sakramentem, który na przystępującego doń nie nakłada żadnych obowiązków – tu rzeczywiście wystarczy tylko chcieć i zadeklarować chęć przystąpienia do chrześcijańskiej wspólnoty.
Od tych, którzy chcą przyjąć Komunię wymagane jest ponadto przystąpienie do spowiedzi. Rzecz dla polskich rodzin oczywista. Dla austriackich – nie zawsze. Na jednym z forów austriackich czytam oburzony wpis ojca: Lekcja religii to indoktrynacja! Weźmy taką spowiedź: dlaczego maluchy mają się upokarzać na klęczkach przed konfesjonałem? Żaden normalny siedmiolatek nie popełnił przecież „grzechu”!
Cytowany już ksiądz Andrzej tłumaczy:
– Przyjęcie I Komunii Świętej jest nierozerwalnie związane z sakramentem spowiedzi i pokuty. Tymczasem w Austrii nie przywiązuje się do tego zbyt wielkiej wagi. Spowiedź traktowana jest jako relikt średniowieczny, przymusowy dodatek. Ludzie nie rozumieją powagi tego daru. Lekceważenie sakramentu spowiedzi i pokuty naraża na spłycenie sakramentu I Komunii.
Możemy sobie powiedzieć z satysfakcją: polscy katecheci z reguły potrafią ten fakt lepiej przekazać i uświadomić. Skuteczniej też egzekwują solidne przygotowanie i przedkomunijne obowiązki. Prawdopodobnie dlatego zdarza się wcale nie tak rzadko, że – jak powiedział mi ksiądz Paweł z polskiej parafii w Wiedniu, polskie, mieszkające w Austrii dzieci przystępują do komunii dwukrotnie: raz „po austriacku” ze swoją klasą i drugi – z polskimi rówieśnikami. Niejako wbrew potocznemu mniemaniu, że „pierwszy raz może być tylko jeden”.
Dlaczego Pierwsza Komunia przyjmowana jest akurat w maju? Okres pięćdziesięciu dni między Niedzielą Wielkanocną a niedzielą Zesłania Ducha Świętego jest w Kościele czasem radości paschalnej - radości ze Zmartwychwstania Chrystusa. Stąd też uznano, że jest to najodpowiedniejsza chwila na przystąpienie dziecka do sakramentu Pierwszej Komunii.


Wśród terminów biblijnych, które nie mają w języku polskim dokładnego odpowiednika, znajduje się wyraz kairos; można go po polsku oddać jako czas właściwy. Na przykład rolnikowi nie wolno przegapić czasu, w którym powinien obsiać swoje pole, ani czasu zbierania owoców – w przeciwnym razie nic mu nie wyrośnie albo osiągnięty plon się zmarnuje. Swój kairos, swój właściwy czas ma również przekazywanie dziecku wiary. Jeśli ten czas zostanie zmarnowany, dziecko może całe swoje życie spędzić daleko od Boga i od Kościoła.
Wiek pierwszokomunijny jest dla rodziców czasem szczególnie uprzywilejowanym do nawiązania ze swoim dzieckiem prawdziwej wspólnoty wiary. Na wszystko, co z wiarą jest związane, dziecko jest wtedy szczególnie otwarte. Szkoda by było, gdyby rodzice ten błogosławiony czas przegapili, bo tak jak każdy kairos, on już nigdy nie wróci.
O. Jacek Salij – wstęp do książki Ewy Rozkrut „Jak dobrze przygotować dziecko do I Komunii Świętej”.

Dorota Krzywicka-Kaindel, Polonika nr 220, maj 2013

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…