Aborcyjna turystyka

Wbrew pozorom zagraniczny zabieg nie jest nielegalny dla Polek, wbrew pozorom jest też dosyć częstą praktyką...

 

 

 

 

W Polsce przeprowadza się rocznie ponad sto tysięcy nielegalnych zabiegów usunięcia ciąży. W polskiej prasie wciąż znaleźć można ogłoszenia o treści „wywoływanie miesiączki“, „ginekolog farmakologicznie“, czy „doświadczony ginekolog oferuje pełny zakres usług tanio“.
Sporym źródłem wiedzy jest internet, gdzie kobiety wymieniają się informacjami o adresach ginekologów, którzy gotowi są pomóc. Informacje te często podawane są na internetowych forach o zupełnie innej tematyce. Koszt zabiegów to co najmniej 1500 do 2000 złotych. Do tego dochodzi strach, czy przypadkiem w trakcie zabiegu do gabinetu nie wpadnie policja, bo i takie sytuacje się zdarzały. Polki więc coraz częściej wybierają zagraniczne gabinety, gdzie za podobną cenę legalnie mogą poddać się aborcji.
Bez śladu
W Austrii według ustawy z 1975 roku aborcja jako taka jest nielegalna, istnieje jednak wiele wyjątków od tej zasady powodujących, że tak naprawdę aborcja na życzenie jest w Austrii jak najbardziej możliwa. Zabieg uznaje się bowiem za legalny, jeśli dokonany jest za zgodą ciężarnej w ciągu pierwszych trzech miesięcy ciąży, przed zabiegiem kobieta odbyła konsultację medyczną z lekarzem (może być to ten sam lekarz, który później wykona zabieg), a przerwania ciąży dokonuje lekarz. W szczególnych przypadkach dopuszczalna jest również aborcja powyżej 3 miesiąca trwania ciąży.

Nie istnieją w Austrii statystyki dotyczące ilości przeprowadzonych zabiegów, ani tym bardziej narodowości kobiet, które im się poddały. Szacunkowe dane podają jednak, że rocznie przeprowadza się w Austrii od 30.000 do 35.000 aborcji.
W 15 dzielnicy Wiednia znajduje się klinika, która swoje usługi przedstawia również w języku polskim.
– Tak, zgłaszają się do nas kobiety z Polski. Przyjeżdżają samochodami, czy nocnym pociągiem z Warszawy. To nie jest liczna grupa, bowiem do Niemiec, Czech, Ukrainy czy Szwecji jest im po prostu bliżej - wyjaśnia doktor Christian Fiala z kliniki. To właśnie jego pomysłem było powstanie polskojęzycznej strony www.planowanie-rodziny.com Zdaniem lekarza bowiem dużym problemem polskich kobiet jest niedostateczna informacja na temat usuwania ciąży.
– Najczęściej padają pytania, czy po zabiegu będzie możliwe zajście w koleją ciążę. Wciąż powtarzam, że już po dwóch tygodniach pojawia się kolejna owulacja i ciąża jest jak najbardziej możliwa. Podobnie panie boją się o to, czy zabieg pozostawi w ich organizmie ślad. A prawidłowo przeprowadzona aborcja nie pozostawia absolutnie żadnych śladów - wyjaśnia Fiala.
Informacja ta tylko z pozoru wydaje się mało istotna. O tym, że jest inaczej przekonała się pewna Polka, która na internetowym forum opowiada swoją historię. “Aborcji dokonałam za granicą, tam wtedy mieszkałam, pracowałam, płaciłam podatki i było to w 100% legalne. Wróciłam do Polski jakiś czas temu, wczoraj po raz pierwszy wybrałam się do ginekologa, bo chciałabym odstawić tabletki, przebadać się i zajść tym razem w chcianą ciążę z facetem, którego kocham bardziej niż kogokolwiek i który jest moim ideałem męża i ojca. Zaczynam rozmowę z ogólnie znudzonym wszystkim panem ginekologiem, on pyta czy miałam kiedykolwiek jakieś problemy kobiece, ja mu na to, że właściwie nie, ale półtora roku temu miałam aborcję. On na to: “Co pani miała?!” Więc powtarzam, że usunęłam ciążę. A on bez zbędnych pytań co, jak i dlaczego kazał mi natychmiast opuścić jego gabinet bo inaczej będzie musiał to zgłosić do prokuratury” - wspomina kobieta.
Jak podpowiada austriacki lekarz, o przeprowadzonym zabiegu pacjentka wcale nie musiała informować polskiego ginekologa. Oszczędziłaby sobie w ten sposób sporo nerwów, a lekarz podczas badania nie byłyby w stanie wykryć, że aborcja była przeprowadzana.
Reakcja wspomnianego lekarza nijak też ma się do obowiązujących w Polsce przepisów. Zgodnie z nimi Polki mają prawo dokonywać aborcji we wszystkich państwach, których ustawodawstwa wewnętrzne to dopuszczają.
Powody dla których Polki przyjeżdżają na zabieg do austriackiej kliniki, zdaniem doktora Fiala nie odbiegają od historii jakie słyszy od pozostałych pacjentek. – Po prostu ciąża ta nie jest chciana, a kobieta nie widzi możliwości wzięcia odpowiedzialności za swoje dziecko. Powody finansowe zdarzają się bardzo rzadko. Natomiast często podawane są problemy z partnerem czy brakujące z jego strony wsparcie - tłumaczy lekarz. Jednak jak podkreśla, decyzje o przerwaniu ciąży są bardzo przemyślane. - Czasami po konsultacji kobieta nie zgłasza się już na termin zabiegu, czasami prosi o ponowną rozmowę, zanim dojdzie do zabiegu. Jednak są to przypadki stosunkowo rzadkie. Zazwyczaj panie, które zgłaszają się do nas, są pewne już swojej decyzji - wyjaśnia.
Za przerwanie ciąży do 10 tygodnia klinika pobiera opłatę w wysokości 469 euro niezależnie od zastosowanej metody. Po 10 tygodniu ciąży cena ta wzrasta do 490 euro. W sumę tę wliczone są również niezbędne badania krwi. W innych austriackich klinikach ceny są bardzo zróżnicowane. Najtańsza znaleziona cena zabiegu to 273 euro, jednak doliczyć należy do tego zakupione na własny koszt zastrzyki w cenie 80 euro, który zaaplikować musi lekarz prowadzący, on też musi wystawić skierowanie na zabieg. W miejscach, gdzie niepotrzebne jest skierowanie ani zakup na własny koszt dodatkowych zastrzyków, ceny zaczynają się od 460 euro i sięgają nawet ponad 1000 euro w zależności od zastosowanej metody, czasu oczekiwania i możliwości noclegu.
Po angielsku
Mimo niewygórowanych cen, porównywalnych do tych, jakie za nielegalny zabieg Polki zapłaciłyby w kraju, Austria nie jest głównym celem aborcyjnej turystyki. Celem tym bowiem jest bezsprzecznie Wielka Brytania. W ubiegłym roku zabieg przeszło tam ponad 31 tysięcy Polek, to aż 30 % więcej niż rok wcześniej. Dlaczego akurat Anglia? Bo do 24 tygodnia ciąży zabieg można tam wykonać bezpłatnie, jeśli ciąża zagraża jej życiu i zdrowiu, bądź ze względów społecznych, kiedy np. nie ma warunków do wychowywania dziecka. Jak podaje organizacja BPAS, która w ramach ubezpieczenia finansuje blisko połowę dokonywanych w Wielkiej Brytanii aborcji, pacjentki z Polski stanowią aż 80% wszystkich cudzoziemek, które decydują się na zabieg.
Po Wielkiej Brytanii sporym zainteresowaniem cieszą się również Czechy, Niemcy i Holandia. Do klinik w Czechach jeżdżą głównie mieszkanki regionów przygranicznych. Aborcja kosztuje tam ok. 2 tys. zł. W Holandii i Niemczech jest kilkakrotnie drożej, żeby aborcji dokonać bezpłatnie, trzeba mieć numer ubezpieczenia, czyli legalną pracę.
W Szwecji od 1 stycznia 2008 roku przepisy zezwalają na przeprowadzanie aborcji również w sytuacji, gdy prawo kraju pochodzenia pacjentki zabrania tych zabiegów. Do tej pory cudzoziemki odwiedzające Szwecję miały prawo do wszystkich usług medycznych oprócz właśnie aborcji. Jednak nie znaczy to, że po zmienieniu przepisów Szwecja stanie się celem polskiej turystyki aborcyjnej. Polki odstraszają przede wszystkim ceny. Zabiegi są bowiem w 100 procentach płatne, a ich koszt przekracza 1000 euro.
Historia kołem się toczy
- Kiedy w Polsce aborcja była dozwolona, przyjeżdżały do Polski zagraniczne pacjentki. Zwłaszcza ze Szwecji. Austriaczki wybierały kraje bliższe i na zabieg jechały na przykład na Węgry. Teraz sytuacja odwróciła się. To Polki muszą szukać miejsca, gdzie bezpiecznie i bez strachu mogą dokonać zabiegu - wyjaśnia austriacki lekarz. Nie ukrywa, że obecne przepisy w Polsce wcale nie rozwiązują problemu, wręcz doprowadzają czasem do wielkich dramatów, kiedy najuboższe kobiety decydują się na zagrażające życiu domowe zabiegi przerwania ciąży. Same Polki zdają się podzielać jego zdanie. Ściskając w dłoniach adresy zagranicznych klinik wyjeżdżają za granicę. I nie zatrzymają je żadne paragrafy.
- Prawidłowo przeprowadzona aborcja nie pozostawia absolutnie żadnych śladów - zapewnia nasz rozmówca, austriacki lekarz, dr Fiala.
Fizycznie nie pozostawia, organizm szybko się regeneruje. Gorzej może być z psychiką. Taką cenę, oprócz ceny zabiegu w euro, również trzeba brać pod uwagę, ruszając w jedną z najtrudniejszych podróży.

Patrycja Brzoza, Polonika nr 162, lipiec/sierpień 2008

 

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…