Twórca nowoczesnej chirurgii

Leon Wyczółkowski, Portret Ludwika Rydygiera z asystentami, 1897 r. Fot. Wikimedia Commons

Twórca nowoczesnej chirurgii

Wybitny lekarz, z charakterystycznym zarostem, surowy dla współpracowników, perfekcjonista w swojej dziedzinie. O kim mowa? Nie, to nie sylwetka doktora House’a, a kilka cech opisujących jednego z najsławniejszych polskich lekarzy, twórcę światowej szkoły chirurgicznej, autora szeregu pionierskich i skomplikowanych zabiegów - Ludwika Rydygiera (1850–1920).

Gdybyśmy szukali analogii z filmowym doktorem House’em, moglibyśmy znaleźć sporo cech Rydygiera, gdyż budził on, podobnie jak bohater serialu, tyleż zachwyt i szacunek, co pogardę i nienawiść. Zostawmy jednak fikcyjną postać i skupmy się na Rydygierze.

Zbigniew Kotyłło, Portret Ludwika Rydygiera. Fot. Creative Commons 3.0

Urodził się on w Dusocinie niedaleko Grudziądza, w rodzinie Karola Riediegera i Elżbiety z Koenigów. Rodzice, mimo posiadania sporej gromadki dzieci (13), należeli do względnie majętnych, gdyż Karol miał w Dusocinie folwark, zaś w pobliskim Chełmnie bliżej nieokreślone nieruchomości. Początkowo młody Ludwik uczył się w domu pod okiem prywatnego nauczyciela, co wiązało się jednak ze sporymi kosztami, których nie sposób było pokryć z dochodów, jakie przynosiły ojcowskie interesy. Dlatego Ludwik już jako młodzieniec rozpoczął wędrówkę po różnych placówkach oświatowych w regionie. Trafił wpierw do Pelplina, a stamtąd kolejno do Chojnic i wreszcie Chełmna.
Dalsze losy Rydygiera związane będą właśnie z tym miastem. To tutaj trafić miał na wyjątkowo propolskie środowisko, które ukształtowało charakter Ludwika. Od tego czasu stanie się on gorącym polskim patriotą, dla którego ojczyzna będzie zawsze na pierwszym miejscu. W 1869 r. udało mu się z wyróżnieniem ukończyć Katolickie Królewskie Gimnazjum Chojnickie (dzisiejsze ZSO nr 1 w Chełmnie), a matura otworzyła przed nim wrota do kariery medycznej.

Zdolny student, polski patriota
Dla młodzieży z zaboru pruskiego jedyną możliwością zdobywania wiedzy na poziomie akademickim był wyjazd na studia do któregoś z niemieckich uniwersytetów. Pomijając kwestie narodowe, było to nie najgorsze rozwiązanie, gdyż tamtejsze uniwersytety uchodziły za najlepsze na świecie – gdybyśmy spojrzeli na Noble z medycyny, które przyznano przez I wojną światową, zauważymy, że na 14 laureatów 4 było wykładowcami uniwersytetów niemieckich.
W Niemczech Ludwik zapisał się na uniwersytet w Greifswaldzie, gdzie dał się poznać zarówno jako pilny student, jak i polski patriota. W środowisku, gdzie powinien ulec tendencjom asymilacyjnym, młodzian nie tylko zradykalizował się w swojej polskości, zmieniając samowolnie swoje nazwisko z Riediger na bardziej polskie Rydygier, ale również aktywnie włączając się w działalność stowarzyszenia akademickiego „Polonia”, które miało na celu pielęgnowanie spraw polskich. Mimo kar i szykan ze strony władz uczelnianych stale podpisuje się Rydygier.
      Ówczesna medycyna była dziedziną dającą ogromne pole do badań, w efekcie czego lekarze byli zdecydowanie bardziej uniwersalni, niż ma to miejsce dzisiaj. Przykładowo Rydygier doktoryzował się z położnictwa, zaś kilka lat później pracował w Jenie, gdzie zajmował się złamaniami i zwichnięciami. Jego największą namiętnością była jednak chirurgia. Z niej to habilitował się w Jenie w 1878 r., sprawując dodatkowo przez kilka lat funkcje asystenta w tamtejszej klinice. W tym czasie odbył również staże naukowe w Warszawie i Wiedniu, gdzie pod okiem Teodora Billrotha, najwybitniejszego chirurga ówczesnego świata, zdobywał medyczne szlify.

Pomnik Ludwika Rydygiera w Chełmnie. Fot. Antekbojar/ Wikimedia Commons 4.0

Własna klinika i innowacyjne techniki chirurgiczne
Młody Ludwik nie chciał jednak na stałe wiązać się z niemiecką Jeną, gdyż czuł się Polakiem i pragnął wrócić w rodzinne strony. Stało się to możliwe dzięki małżeństwu. Otóż po zakończeniu przygody z niemieckimi uniwersytetami Rydygier osiadł w kilkakrotnie wzmiankowanym Chełmnie, gdzie zamieszkał ze starszą od siebie o 10 lat Marią z domu Borkowską, która oprócz miłości wniosła w jego życie wcale pokaźny majątek.
To właśnie po powrocie na Ziemię Chełmińską po raz pierwszy tak mocno dał się we znaki jego trudny charakter. Ludwik nie chciał godzić się na półśrodki. W jego opinii klinika miała być prowadzona tak, jak on chciał… lub w ogóle. Dlatego poróżnił się m.in. ze zgromadzeniami kościelnymi sprawującymi opiekę nad szpitalami, porzucając, dosłownie i w przenośni, swoją pracę w tych placówkach. Jedynym wyjściem z sytuacji było uruchomienie własnej placówki medycznej, co stało się możliwe dzięki majętności wspominanej wyżej małżonki. Cóż, trudno sobie wyobrazić, ile straciłaby polska i światowa medycyna bez patronatu Marii Rydygierowej. W taki oto sposób powstała Prywatna Klinika dla Chorób Chirurgicznych, Chorób Ocznych i Kobiecych dra Rydygiera w Chełmnie, której to budynek do dzisiaj stoi zachowany w nadwiślańskim mieście.
W efekcie pieniędzmi Marii i rękami Ludwika udało się stworzyć ośrodek, gdzie przeprowadzano pionierskie operacje – tak jak w 1880 r., kiedy to po raz pierwszy za pomocą skalpela udało się choremu na raka pacjentowi usunąć odźwiernik żołądka. Niestety, mimo że operacja zakończyła się sukcesem, z powodu wstrząsu septycznego pacjent zmarł w kilkanaście godzin po zabiegu. Wywołało to falę krytyki, zwłaszcza w Niemczech, gdzie Rydygier zdobył sobie z jednej strony uznanie, za drugiej zaś stał się celem zawistnych ataków ze strony części kolegów zazdrosnych o jego sukcesy, a także z powodu nieprzejednanej patriotycznej postawy, którą demonstrował na każdym kroku. Ponadto świat medyczny odmówił Rydygierowi pierwszeństwa, jeśli idzie o przeprowadzoną operację, gdyż opis zabiegu umieścił on w „Przeglądzie Lekarskim”, który nie dość, że pojawiał się w języku polskim, przez co był niezrozumiały dla większości medycznego świata, to jeszcze został wydrukowany jakiś czas później, niż opis podobnej operacji przeprowadzonej przez wiedeńskiego lekarza Theodora Billrotha. Ten z kolei swoje wyniki zamieścił w prestiżowym austriackim czasopiśmie medycznym „Wiener Medizinische Wochenschrift”. Cała sprawa zakończyła się wielką batalią Rydygiera o uznanie jego pierwszeństwa. Chociaż ostatecznie świat medyczny przyznał rację Polakowi, operacja raka żołądka tą techniką do dzisiaj nazywana jest „metodą Billrotha”.

Chirurg, nauczyciel, wykładowca
W swojej niewielkiej klinice, która liczyła jedynie 25 łóżek, oprócz operacji chirurgicznych przeprowadzał również zabiegi ginekologiczne i okulistyczne. Tam to stosował najnowsze rozwiązania w medycynie, w tym rewolucyjną aseptykę i antyseptykę, dzięki czemu śmiertelność w jego ośrodku wyraźnie spadła. W klinice nie tylko operował, ale również uczył. W tym czasie wokół Rydygiera zebrała się grupa młodych entuzjastów, którzy zdobywali wiedzę teoretyczną i – przede wszystkim – praktyczną. Warto w tym gronie wspomnieć o dr. Wiktorze Wehrze czy dr. Leonie Polewskim.

Do metody chirurgicznego usunięcia guza nowotworowego Rydygier powrócił ponownie po roku. Tym razem pacjentem była kobieta – Katarzyna Pfenig, która nie dość, że przeżyła, to jeszcze udało się ją wyleczyć przy zastosowaniu metody opracowanej przez polskiego chirurga. Sukces ten przypieczętował supremację Ludwika jako specjalisty od tego typu zabiegów, do czego przyczyniło się zaprezentowanie pacjentki na Zjeździe Niemieckich Chirurgów w 1882 r. W okresie niespełna 10-letniego pobytu w Chełmnie Rydygier stał się niekwestionowanym autorytetem medycznym, z którego usług chciały skorzystać najlepsze uniwersytety na świecie. Ten jednak powodowany patriotycznymi pobudkami zdecydował się przenieść w 1887 r. do Krakowa, gdzie objął kierownictwo Katedry Chirurgii, piastowane dotychczas przez inną medyczną gwiazdę, Jana Mikulicza Radeckiego. To właśnie dzięki Rydygierowi w Krakowie powstał nowy budynek, gdzie prowadzono zarówno operacje, jak i wykłady z medycyny. Dał się więc poznać nie tylko jako doskonały lekarz, ale również świetny organizator.

Medycyna nie dla kobiet
Rydygier budził powszechny szacunek i sympatię u studentów i współpracowników, jako człowiek był jednak osobą pełną sprzeczności. Podczas gdy w przeciwieństwie do wielu sław medycznych nie miał problemu, by uznać ówczesną wiedzę o bakteriach i ich wpływie na gojenie się ran, to jednocześnie odrzucał inne wskazania, jak noszenie gumowych rękawiczek w czasie operacji czy zakładanie czepka celem ograniczenia zakażeń. Był więc otwarty na nowości, ale tylko te, które jemu samemu odpowiadały. Czuł wstręt także do… kobiet lekarzy! W ówczesnej Galicji uchodził za jednego z największych przeciwników emancypacji kobiet. Z jednej strony nie bał się w medycynie iść z duchem czasu, ale jednocześnie pozostawał zupełnie głuchy na jakiekolwiek głosy wzywające do otwarcia się uniwersytetów na kobiety. Jego słynne hasło: „Precz więc z Polski z dziwolągiem kobiety – lekarza!” stało się hasłem przewodnim wszelkiej maści konserwatystów, odmawiających kobietom prawa do studiowania, nie tylko medycyny, ale w ogóle.

Rydygierowi nie udało się ostatecznie zawrócić kijem rzeki i już wkrótce nie tylko w Krakowie, ale także we Lwowie, gdzie przeniósł się on w 1897 r., na uczelnianych korytarzach zaroiło się od żądnych wiedzy kobiet.

Grób Ludwika Rydygiera na na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Fot. KosMazur/Wikimedia Commons 4.0

Lwów, Wiedeń, Brno
We Lwowie Rydygier otrzymał to, na co czekał przez całe życie – należny mu szacunek, splendor, a także stanowisko, wpierw dyrektora nowo otwartej Kliniki Chirurgicznej, a następnie dziekana i wreszcie w 1902 r. rektora lwowskiego uniwersytetu. Uczelnią zarządzał w sposób niewiele odbiegający od wojskowego reżimu. Był niezwykle silną osobowością, co miało swoje dobre i złe strony, gdyż udawało mu się często uzyskiwać fundusze tam, gdzie nikt inny nie był w stanie nic wskórać. Z drugiej natomiast ograniczył swobodę prowadzonych na uczelni dyskusji, w efekcie czego wiele osób narzekało na jego dyktatorskie zapędy. Wprowadził jednak sanitarny reżim – podobnie jak wcześniej w Chełmnie i Krakowie, w efekcie czego śmiertelność z powodu zakażeń wyraźnie spadła.
Wybuch I wojny światowej spowodował, że musiał on opuścić stolicę Galicji, którą na pewien czas zajęli Rosjanie. Na krótko trafił do Wiednia, a później do Czech. Przez dwa lata pracował w Brnie i dopiero w 1916 r. powrócił do Lwowa, gdzie zajął się odbudową kliniki, jak również zorganizowaniem pomocy lekarskiej dla żołnierzy polskich walczących z Ukraińcami o Lwów w trakcie lat wojennych 1918–1919.

Po odzyskaniu niepodległości przeniósł się na północ, gdzie wpierw zajął się organizowaniem poznańskiego uniwersytetu, a następnie w stopniu generała został oddelegowany do wojska jako osoba odpowiedzialna za kwestie sanitarne. Nie udało mu się jednak odnieść większych sukcesów, gdyż w czerwcu 1920 r. zmarł w nagłych okolicznościach. W Tczewie na Pomorzu zamierzał założyć prywatny szpital. Aby sfinansować to przedsięwzięcie, postanowił sprzedać swój ziemski majątek położony w obwodzie lwowskim. Nazajutrz po podpisaniu aktu notarialnego marka niemiecka, w której dokonał transakcji, została zdewaluowana. W ciągu jednego dnia Rydygier stracił dorobek całego życia, w wyniku stresu doznał zawału serca i zmarł. Pochowany został w asyście orkiestry wojskowej na Cmentarzu Łyczakowskim.Ludwik Rydygier należy do panteonu najwybitniejszych polskich medyków. Był światowej sławy chirurgiem, twórcą szkoły chirurgicznej, z której wyszło wielu wybitnych lekarzy. Do jednych z jego największych dzieł należy wydany w 1884 roku „Podręcznik chirurgii szczegółowej”. Pod względem naukowym udało mu się osiągnąć wszelkie możliwe sukcesy, do czego przyczynił się jego upór i chorobliwy wręcz perfekcjonizm. Podążał zawsze swoją drogą, tak naukowo, jak i życiowo.

Tomasz Jacek Lis, Polonika nr 281.

BIEŻĄCY NUMER

PRZEGLĄD IMPREZ

Nasz Wiedeń

Deutschsprachige Texte

So sind wir

POGODA w WIEDNIU