Porady

Tym razem chcę napisać o telefonie pani, która zadzwoniła z problemem, iż pomimo swoich 36 lat nadal jest singielką i nie może znaleźć swojego życiowego partnera.
Moja była żona chce się wyprowadzić z Wiednia do Polski i zabrać ze sobą naszą córkę. Córka mieszka od urodzenia w Austrii i chodzi do przedszkola, tutaj ma zacząć w tym roku szkołę, jednak często bywa w Polsce u dziadków. Po ostatnim pobycie w Polsce była żona powiadomiła mnie, że udała się do sądu w Polsce, aby założyć sprawę o przyznanie jej wyłącznego prawa do opieki nad córką. Czy jest to dozwolone? Nie mam możliwości, aby stawiać się na sprawę sądową w Polsce.
Coś się kończy, coś zaczyna. Właśnie zaczęłam kolejny dyżur w Nowym Roku. Temat, który chciałabym poruszyć, brzmi: jak wytrwać w tych wszystkich noworocznych postanowieniach? Wiele rozmów podczas tego dyżuru kończyło się właśnie takimi wątpliwościami.
Dzisiejszy artykuł chciałabym poświecić tematowi, który pojawił się na ostatnim dyżurze, a jest dość powszechny, aczkolwiek krępujący.
Podczas tego dyżuru moją uwagę przykuł szczególnie jeden telefon. Na początku słyszałam tylko płacz, szloch i krótkie urywane słowa: „nie mogę już”, „mam dość”, „dlaczego”.
Podczas ostatniego dyżuru przeważały telefony, w których rozmówcy narzekali na pogarszający się nastrój, pytali, czy to już oznaka depresji. Wielu z nich przyznawało, że ten stan pogłębił się u nich tej jesieni, i chcieli się dowiedzieć, jak sobie z tym radzić.
Ostatni dyżur psychologiczny odbył tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nie zdziwił mnie zatem fakt, że dominował temat świąt i związanego z nim stresu, jaki mają najczęściej kobiety. To właśnie one tego dnia dzwoniły najczęściej, pytając, „jak nie zwariować na święta”.
Tym razem w sprawozdaniu z mojego dyżuru chcę przywołać telefon od pana, który jest partnerem osoby z zaburzeniem borderline. Zadzwonił, gdyż szukał wsparcia, rady, pocieszenia i wskazówek, jak ma sobie dalej radzić w tym związku.
Chciałabym się rozwieść. Proponowałam mężowi, żebyśmy się rozwiedli polubownie, ale on się na to nie zgadza. Mam wrażenie, że on nie wierzy w to, że mogę wnieść pozew rozwodowy i że dopiero taki poważny krok skłoniłby go do polubownego rozwiązania małżeństwa.
Dostałem pocztą pismo z sądu, na którym jest napisane „bedingter Zahlungsbefehl”. Czy oznacza to, że muszę zapłacić wskazaną kwotę, mimo że nie dostałem żadnego wezwania do sądu i nie było żadnej rozprawy. Czy to możliwe? Co mogę w takiej sytuacji zrobić?

BIEŻĄCY NUMER

PRZEGLĄD IMPREZ

Nasz Wiedeń

Deutschsprachige Texte

So sind wir

POGODA w WIEDNIU