Jak znaleźć partnera?
Tym razem chcę napisać o telefonie pani, która zadzwoniła z problemem, iż pomimo swoich 36 lat nadal jest singielką i nie może znaleźć swojego życiowego partnera.
Kobieta pokrótce opowiedziała mi historię swoich związków, tych dłuższych i tych, co do których miała nadzieję, ale skończyły się rozstaniem. Wspomniała o nieudanych randkach i związkach, które nie rokują, i poprosiła o wytłumaczenie, dlaczego tak się dzieje. Co sprawia, że jedna kobieta wychodzi za mąż, a druga nie może znaleźć partnera? Czy to kwestia szczęścia i czy temu szczęściu można pomóc? Ile są warte dawane singlom rady?
Myślę, że jedna z najbardziej irytujących rad to „wychodź do ludzi”, a szczególnie podobnych do ciebie. Wyjazdy, potańcówki dla samotnych oraz speed dating to pomysł dla desperatów, przynajmniej tak słyszę często od moich pacjentek. Próbowały, ale mroziła je atmosfera, czuły się oceniane, taksowane i wciąż niewystarczająco fajne. Nie zadziałało. Imprezy dla singli są skuteczne pod jednym warunkiem: że ich celem nie jest szukanie partnera. Gdy w ofercie podkreśla się słowo „singiel”, ludzie się wycofują, źle im się to kojarzy. Dobrze natomiast kojarzą się pasje – samotność hobbysty oceniana jest zupełnie inaczej. „Uwielbiam wycieczki rowerowe, ale nie mam z kim jeździć” brzmi zupełnie inaczej niż „jestem sama i tak bardzo chcę znaleźć partnera”. Fakt, że ktoś żyje solo, nie jest tu kluczowy. Liczy się to, że ktoś chce coś robić, a nie ma z kim. Wtedy nie tworzy się „sztucznego spędu” samotnych, tylko daje sposobność do tego, aby przeżyć wspólną przygodę. Dlatego bardziej sprawdzają się wyjazdy, wycieczki ukierunkowane, aby aktywnie spędzać czas, a przy okazji poznawać ludzi.
„Odpuść sobie, nie napinaj się tak” to działa lepiej, choć single nie chcą tego słyszeć. Nie jest dobrze, gdy człowiek ma desperację wypisaną na twarzy. Jeśli ktoś chce być z kimś szczęśliwy, musi być szczęśliwy sam ze sobą. Dlatego lepiej odpuścić sobie samo szukanie i zwyczajnie zająć się tym, co się lubi. Może to być również praca. A właśnie paradoksalnie w pracy spędzamy często po 8–10 godzin dziennie i tam możemy spotkać kogoś, z kim będziemy mieli wspólne tematy, zainteresowania. To wbrew pozorom często „świetne pole matrymonialne”. Nie chodzi tylko o kolegę zza biurka, którego często się nie dostrzega – to również wyjścia branżowe, spotkania biznesowe, konferencje. Szczególnie gdy nasz zawód jest pasją, istnieje szansa na spotkanie kogoś, z kim znajdziemy wspólne tematy i środowisko. To dobra opcja dla nieśmiałych.
Myślę sobie jednak, że najważniejsza rzecz, aby skutecznie znaleźć partnera, to zrobić w sobie miejsce na nowy związek. Bez tego nic się nie zmieni. Aby to osiągnąć, należy najpierw dojść do ładu ze swoimi emocjami, gdyż większość singli tak naprawdę czuje lęk przed nieudanym związkiem. Ale przychodzi moment, kiedy – tak jak ta dzwoniąca do mnie podczas dyżuru kobieta – chcą rozwikłać zagadkę: czemu pomimo tego, że nic mi nie brakuje, jestem atrakcyjna i nie chcę być sama, to wciąż nie mam nikogo? Jaki jest w tym mój udział? Te kobiety są już zmęczone powtarzaniem, że nie ma wokół fajnych mężczyzn lub że nie są stworzone do związku.
Gdy zapytałam krótko o rodzinę mojej rozmówczyni, okazało się, że gdzieś bardzo głęboko bała się powtórzyć scenariusz rodzinny, gdzie jej mama była nieszczęśliwa w małżeństwie. Jak sama stwierdziła po chwili: „Właściwie to szukałam tak, by nie znaleźć. Stawiałam poprzeczkę na olimpijskim poziomie, wychwytywałam wady, byłam podejrzliwa, a gdy kandydat spełniał wymagania, szukałam dowodów na to, że jednak się nie nadaje, albo sama coś psułam”.
Nie wiem, jak potoczą się dalsze losy mojej rozmówczyni. Powiedziała mi, że sama świadomość tego, co odkryła podczas tej rozmowy, jest dla niej bardzo cenna i dużo jej dała. Przede wszystkim zaakceptowała swój strach, zrozumiała go i dała sobie prawo do przeżywania tej emocji, która niejednokrotnie ma podłoże w historii rodzinnej lub zranieniach w poprzednich związkach. Stwierdziła, że teraz zacznie patrzeć bardziej realistycznie, a swoje niebotyczne wymagania ograniczy. Czeka na „wystarczająco dobry związek”, gdyż zrozumiała, że czekanie na ideał jest złudzeniem.
Elwira Dubas, Polonika nr 296, maj/czerwiec 2023.