Problem lęku
Młodą kobietę, która zadzwoniła do mnie podczas ostatniego dyżuru, paraliżował lęk. Takie telefony są bardzo częste. Czas zatem przypomnieć i ponownie poruszyć ten temat.
Kobieta ta nie była w stanie realizować swoich marzeń, tkwiła w pracy, której nienawidziła, mieszkała z rodzicami, pomimo że chciała się już usamodzielnić, i bała się wejść w związek, gdyż już raz ktoś ją bardzo zranił. Czuła, że jej życie jest beznadziejne, ale strach nie pozwalał jej cokolwiek zrobić.
Na użytek tego artykułu będę naprzemiennie używała słów lęk i strach, choć w psychologii odróżnia się zmartwienie od lęku, strachu i paniki. Chcę nadmienić, że wszyscy się boją, i dobrze, ponieważ bez lęku byśmy zginęli, robiąc zbyt niebezpieczne dla nas rzeczy. Strach to emocja, która informuje i ostrzega nas o niebezpieczeństwie. Jest nam potrzebny pod wieloma względami, a jednocześnie bardzo człowieka zżera i nie jest dobrze kojarzony. Nikt nie chce go czuć. Mało tego, coraz więcej osób na świecie doświadcza lęku pod różnymi postaciami, a w szczególności kobiety. To kwestia przekazu kulturowego. Mężczyźni nie mają społecznego przyzwolenia na wyrażanie uczucia strachu, od małego są uczeni, że mają być dzielni. To dlatego częściej mówią sobie: „Boję się, ale idę, muszę być odważny”. Dziewczynka, kiedy się boi, jest okey, bo powinna być ostrożna i uważać. Dlatego to kobiety częściej rezygnują z trudnych dla nich wyzwań, tak jak właśnie moja rozmówczyni. Nie zaczynają nowych wyzwań z lęku, że im się nie uda, że zostaną ocenione, albo że będzie zbyt trudno. Choć paradoksalnie, patrząc na współczesne kobiety, radzą sobie świetnie z bardzo ciężkimi zadaniami.
W pełni podpisuję się pod przekazem: Bój się i rób! Oczywiście to musi być wyważone, nic na siłę i wbrew sobie. Najważniejsze, żebyśmy realistycznie ocenili sytuację, czy przypadkiem my sami swoimi myślami nie napędzamy tego strachu, czy nie dolewamy oliwy do ognia, czyli sami się nie straszymy tym lękiem. Niestety nie jesteśmy uczeni naturalnego rytmu życia: że raz coś się udaje, a raz nie, i tak w kółko. Chcielibyśmy, żeby świat był przewidywalny, logiczny, bezpieczny, sprawiedliwy. Tymczasem nie da się zbudować odwagi, poczucia zaufania do siebie i sprawczości bez wystawiania się na próby, bez podejmowania ryzyka. Jeśli zaryzykujemy, to normalnym będzie pojawienie się strachu, natomiast trzeba pamiętać, że ta emocja, jak każda inna, stopniowo się wygasza właśnie wtedy, kiedy wchodzimy w tą sytuację. Tylko tak możemy przekonać się, że jesteśmy w stanie w tym wytrwać, że możemy to unieść. I tak z minuty na minutę strach opada, a my zaczynamy odczuwać ulgę i dumę, że wytrwaliśmy. Dochodzimy do konkluzji, że warto było się tak pomęczyć.
Z czasem możemy się z lękiem zaprzyjaźnić, jak z każdą inną emocją. Kiedy będziemy pamiętać, że to uczucie, choćby nie wiem jak zalewało nasz umysł, jest mniejsze od nas. Nie należy się bać zatem czegoś, od czego jesteśmy więksi. Najpierw należy zobaczyć, że człowiek straszy sam siebie, na ogół dlatego, że był straszony i że w te strachy uwierzył. Czarne scenariusze, które wymyślamy, są dużo straszniejsze niż rzeczywistość. Ale to właśnie one prowadzą do tego, że rezygnujemy ze swoich celów, dając sobie solidne wytłumaczenie, dlaczego pewnych rzeczy nie musimy robić. Lęk odgradza nas od poczucia spełnienia w życiu, ale słono za to płacimy. Bo on narasta i z czasem coraz bardziej nas ogranicza, jak właśnie tę młodą kobietę.
Dlatego przeszłam z nią wspólnie przez pytania, które pozwoliły jej uświadomić sobie, jak bezpodstawne i nieracjonalne były jej przekonania, które tylko budowały trwogę i strach. Ważne było również, kiedy zauważyła, że ma wsparcie bliskich ludzi. Sama ich obecność i możliwość poproszenia o pomoc, gdyby zaszła taka potrzeba, sprawiły, że nie czuła się już tak samotna i bezradna, a wręcz przeciwnie – gotowa do zmierzenia się z nieznanym.
Prawda jest taka, że lęk jest motorem rozwoju. Strach pchał ludzi do różnych odkryć i jeśli go oswoimy, mamy szansę uwolnić się od tej pułapki i zrobić z naszym życiem wszystko, co nam się wymarzy. Dlatego powtórzyłam na koniec: „Bój się i rób”. To najlepszy sposób na poradzenie sobie z lękiem. I tak zakończyłyśmy rozmowę.