Notatki wolontariuszki z Hauptbahnhof

Notatki wolontariuszki z Hauptbahnhof

Te zapiski wolontariuszki z Hauptbahnhof tworzą mozaikę wspomnień, wrażeń i emocji, lecz nie przedstawiają pełnego obrazu sytuacji ukraińskich uchodźców, wysiadających lub przesiadających się na dworcu głównym w Wiedniu.

Imiona wolontariuszy zostały pominięte dla ochrony ich prywatności. Używam własnych zdjęć i własnej twarzy nie dla poklasku, lecz w zastępstwie dla cudownych ludzi, którzy zaangażowali się w niesienie pomocy. Pragnę złożyć głęboki ukłon wdzięczności przed każdym człowiekiem, który znalazł choć pięć minut na to, by pomóc. Jesteście cichymi bohaterami.

– Panuje dezorientacja w mediach społecznościowych. Ludzie w Wiedniu są przerażeni atakiem Rosji na Ukrainę. Spontanicznie organizują się w grupy wolontariuszy. W 2015 roku, gdy uchodźcy uciekali przed wojną w Syrii, na Westbahnhof brakowało jedzenia. Właśnie dlatego „na ślepo” kupuję 50 bułek, zapas masła, sera, szynki, sałaty i marmolady. Gotowe kanapki pakuję w serwetki. Zbieram wszystkie termosy z domu i szykuję kilka litrów herbaty. Obładowana prowiantem jadę na Hauptbahnhof.
Na dworcu panuje harmider. Mnóstwo ludzi. Dzieci siedzą wprost na kamiennej podłodze lub na niewygodnych, metalowych ławkach. Trzęsą się z zimna. Wolontariusze z prowizorycznymi identyfikatorami kręcą się i próbują pomóc, doradzić.
Nieśmiało rozdaję przywiezione bułeczki. Rozchodzą się bardzo szybko. Uchodźcy – głównie kobiety z dziećmi – serdecznie dziękują. Starsi ludzie są wdzięczni za herbatę. Nie mówię po rosyjsku, a tym bardziej po ukraińsku, ale udaje mi się porozmawiać z kilkoma osobami, posługując się mieszanką językową.
Większość podróżnych jest zmęczona, zmartwiona, zdruzgotana, przestraszona. Szukają połączeń, kas biletowych, peronów. Nie zabrali dużego bagażu. Często do dyspozycji mają nie walizki, lecz plastikowe worki…


BIEŻĄCY NUMER

PRZEGLĄD IMPREZ

Nasz Wiedeń

Deutschsprachige Texte

So sind wir

POGODA w WIEDNIU