Polski Rockefeller

Przemysł naftowy narodził się w Polsce, w Galicji, kiedy to w 1852 roku Ignacy Łukasiewicz jako pierwszy na świecie przeprowadził destylację ropy naftowej. To dzięki niemu powstał pierwszy na świecie szyb naftowy i rafineria ropy. W 1912 roku Austro-Węgry zajmowały trzecie miejsce na świecie pod względem wydobycia ropy naftowej. A ropa ta pochodziła właśnie z Galicji.

 

Ignacy Łukasiewicz, syn ubogiego dzierżawcy ziemskiego, urodził się w 1822 roku we wsi Zaduszniki niedaleko Rzeszowa. Po ukończeniu kilku klas gimnazjum rozpoczął w wieku 14 lat pracę jako pomocnik aptekarza w Łańcucie. W lipcu 1852 uzyskał na Uniwersytecie Wiedeńskim tytuł magistra farmacji. Jednak w wieku lat trzydziestu oprócz wykształcenia nie posiadał nic. Może nie całkiem nic, miał bowiem za sobą dwukrotny pobyt w więzieniu za działalność polityczną, zaangażował się bowiem w przygotowanie powstania krakowskiego w Galicji. Do pracy w swojej aptece we Lwowie przyjął go aptekarz, Piotr Mikolasch.

To miała być gorzałka...
Był lipiec 1852 roku. W progu apteki pojawił się Abraham Schreiner, właściciel gospody spod Borysławia. Za pazuchą trzymał dwie butelczyny, wypełnione ropą naftową. Łukasiewicz był jedynym człowiekiem w okolicy, który mógł mu udzielić odpowiedzi na pytanie: czy z tego płynu uda się pędzić gorzałkę? Karczmarz widział, jak chłopi gotują ropę w kociołkach w celu pozyskania smaru do kół i zauważył, że na pokrywkach skrapla się jakiś przezroczysty płyn. Miał nadzieję, że może to być gorzałka i to mocna, bo potrafiła się palić.

Blask lampy
Łukasiewicz zabrał się z ochotą do pracy nad destylacją ropy, najbardziej zainteresowały go jej właściwości palne. Kolegę z pracy, Jana Zehna, namówił do wspólnych eksperymentów. Chociaż Łukasiewicz posługiwał się niezbyt nowoczesnym sprzętem laboratoryjnym, udało mu się opracować proces rafinacji, który w ogólnych zarysach stosowany jest w nafciarstwie do dziasiaj. Łukaszewicz przekonał nawet właściciela apteki, Piotra Mikolascha i Jana Zehna do utworzenia spółki, która miałaby zajmować się przetwarzaniem ropy. Niestety, zainteresowanie produktem było znikome. Tuż przed bankructwem Łukasiewicz wpadł na pomysł, by nafty używać jako paliwa do lamp olejowych. Pierwsze próby były nieudane, lampy wybuchały, Łukasiewicz nalewał bowiem naftę do lampy oliwnych, co powodowało eksplozję. Należało opracować więc nową konstrukcję lampy naftowej - Łukasiewicz zlecił jej budowę lwowskiemu blacharzowi Andrzejowi Bratkowskiemu. Płomień pierwszych lamp naftowych zasilany był powietrzem, które dopływało od dołu przez ażurowy palnik, a nafta dopływała dzięki porowatemu knotowi.

Światło daje życie
31 lipca 1853 roku, dzięki oświetlonej lampą Łukasiewicza sali operacyjnej w lwowskim szpitalu, udało się uratować życie niejakiemu Władysławowi Choleckiemu. Szpital zamówił już następnego dnia od spółki 10 cetnarów nafty. Zaczęły pojawiać się nowe zamówienia. Jednak wbrew pierwszym sukcesom stosunki w spółce zaczęły ulegać pogorszeniu. Łukasiewicz, w przeciwieństwie do Mikolascha i Zehna, nie chciał poprzestawać na sklepiku z naftą. Przeniósł się więc pod koniec 1853 roku do Gorlic, gdzie wziął w dzierżawę jedną z aptek. Tutaj odnalazł go Tytus Trzecieski, który od dawna myślał, jak zarobić na ropie naftowej. Powstała nowa spółka, do której przystąpił też Karol Klobassa, bowiem na terenie jego majątku, w lesie koło Bóbrki znajdowały się wielkie złoża ropy naftowej.

Pierwsza na świecie kopalnia ropy naftowej
W listopadzie 1854 w Bóbrce koło Krosna rozpoczęła wydobycie pierwsza na świecie kopalnia ropy naftowej. Dziś obok unikatowego na skalę światową skansenu naftowego, działa tu nieprzerwanie od 1854 roku szyb “Franek”.
Jednak błędęm byłoby sądzić, że życie Łukasiewicza płynęło szczęśliwie i spokojnie. Po spłonięciu destylarni ropy w Ulaszowicach był on bliski bankructwa. Spółkę uratował kolejny szczęśliwy przypadek: zgłosili się bracia Apolinary i Eugeniusz Zielińscy, którzy zaproponowali budowę nowej destylarni na terenie ich majątku, w Kłęczanach koło Nowego Sącza. W tym czasie w monarchii habsburskiej działało już kilka przedsiębiorstw handlujących ropą. Spółka Łukasiewicza zdobyła jednak bardzo intratny konrakt na dostawę ropy dla austriackich kolei państwowych, wygrywając przetarg dzięki obniżeniu ceny swojej ropy. Potem przyszły kolejne zamówienia, m.in. od austriackiej armii. Kopalnia w Bóbrce zatrudniała w tym czasie już 100 osób.

Czas zmian
Potem znów przyszły kłopoty. Ze spółki wycofali się bracia Zielińscy. Pozostałym udziałowcom pozostała więc kopalnia w Bóbrce i destylarnia w Polance koło Krosna. Łukaszewiczowi przyszło się również zmierzyć z osobistą tragedią. Owocem jego małżeństwa z Honoratą ze Stacherskich była jedyna córeczka Maria, która zmarła, mając półtora roku. Brak potomstwa miał bardzo duży wpływ na późniejsze decyzje Łukasiewicza.
Wkrótce na rynek galicyjski wszedł bardzo mocny konkurent, Amerykanie. Jakość nafty z Galicji była jednak tak dobra, że spółka Łukasiewicza broniła się przed tanimi produktem amerykańskim. Do rafinerii w Polance po naukę zaczęli tłumnie przybywać sami Amerykanie. Łukasiewicz chętnie wszystko pokazywał i tłumaczył, nie żądając w zamian pieniędzy. Amerykanie z kolei rewanżowali się przekazując nowatorskie technologie wierceń.

Łukasiewicz rozdaje miliony
W 1866 roku Łukasiewicz kupił w Chorkówce posiadłość ziemską i wybudował pałacyk, w pobliżu którego działała rafineria dająca ok. 100 ton ropy miesięcznie, co na tamte czasy było ogromną ilością. Pracownicy zatrudnieni w firmach Łukasiewicza otoczeni byli niespotykaną w ówczesnej Europie opieką socjalną. Łukasiewicz założył tzw. Kasy Brackie, czyli pierwsze formy ubezpieczeń na wypadek choroby górnika i jako zabezpieczenie emerytalne. Zaczął też udzielać się politycznie, był m.in. posłem do Sejmu Galicyjskiego, przewodniczącym Komisji Naftowej. W 1868 r. zrezygnował z uczestnictwa w spółce naftowej, której zyski wynosiły 1,5 miliona złotych reńskich (ok.10 mln współczesnych dolarów). Uznał bowiem, że nie potrzebuje wielkich dochodów, gdyż i tak nie będzie miał komu powierzyć ich w spadku. W rękach Łukasiewicza pozostała tylko rafineria w Chorkówce. W 1878 roku naftowy potentat otrzymał od rządu Austro-Węgier Order Żelaznej Korony III Klasy.

Ojciec Ignacy
Ignacy Łukasiewicz zmarł nagle na zapalnie płuc, w styczniu 1882 roku. Miał wówczas 60 lat. Dzień śmierci Ojca Ignacego - bo i tak był nazywany - stał się w Galicji dniem powszechnej żałoby. W pogrzebie w Zaręcznie uczestniczyło 4 tys. osób. Po pogrzebie okazało się, że majątek Łukasiewicza wynosi zaledwie 100 tys. zł reńskich. Cały majątek rozdał bowiem na cele dobroczynne, względnie udzielając bezzwrotnych pożyczek. Ufundował szkoły w Chorkówce, Bóbrce, Żeglcach i Zaręcinie. Mówiono nawet, że wszystkie drogi w Zachodniej Małopolsce brukowane były guldenami Łukasiewicza, zaś około 1000 kas zapomogowych i pożyczkowych miało w swym logo lampę naftową. Gdy wybuchło powstanie styczniowe, Łukasiewicz wspomagał oddziały finansowo, a zagrożonych aresztowaniem przygarniał do siebie. Jednych zatrudniał przy szybach, innych wysyłał do Stanów Zjednoczonych i Kanady, opłacając podróż i zabezpieczając finansowo ich start. Kogo z zajmujących dziś czołowe miejsca na liście najbogatszych stać byłoby na takie gesty? Większość z nich jednak nie przejdzie do historii, bo oprócz wielkich pieniędzy nie robią nic wielkiego...

Patrycja Brzoza, Polonika nr 123

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…