Rodzice mają klucz

Najbardziej potrzebna jest wymiana doświadczeń: w Polsce niewiele wie się na temat edukacji polonijnej, a polskie Ministerstwo Edukacji nie orientuje się i niezbyt interesuje się tym, co dzieje się z polską edukacją za granicą – mówi Danuta Kral-Leszczyńska.

 

O nauczaniu języka polskiego jako języka ojczystego w fińskich szkołach z nauczycielką języka polskiego i członkinią Nordyckiej Unii Oświaty Polonijnej, rozmawia Joanna Durlik.

Ilu języków ojczystych uczy się w fińskich szkołach?
Ponad 40. W gminie Espoo, w której mieszkam i pracuję, można uczyć się w szkołach języka somalijskiego, flamandzkiego, farsi lub kurdyjskiego, o językach takich jak francuski, niemiecki czy hiszpański nie wspominając. Pracują też z nami nauczyciele języka migowego i języka fińskiego jako drugiego. Wszystkich nas - nauczycieli różnych języków ojczystych w Espoo jest około 60.
W takim razie w Finlandii musi być bardzo dużo dzieci, które mają prawo do nauki języka ojczystego.
W samej gminie Espoo jest ponad 6700 uczniów, którzy uczą się swoich języków ojczystych. Według fińskich przepisów prawo do nieodpłatnej nauki języka ojczystego mają wszyscy uczniowie-imigranci bez względu na kraj, z którego pochodzą oni sami lub ich rodzice, jeśli językiem ojczystym jednego z rodziców jest język inny niż fiński lub szwedzki i język ten jest językiem codziennych kontaktów w domu.
Godny pozazdroszczenia wynik i taka otwarta na kulturowe i językowe zróżnicowanie polityka.
Państwo fińskie podobnie jak inne kraje nordyckie dostrzega i rozumie fakt, że biegła znajomość języka ojczystego uczniów-imigrantów wzmacnia ich poczucie wartości i tożsamości oraz może zapewnić skuteczną integrację. Prymusem wśród krajów nordyckich jest Szwecja. Pomysł, aby dzieciom migrantom zaoferować możliwość doskonalenia ich pierwszego języka, zrodził się w Szwecji już w XIX wieku! Natomiast w pozostałych krajach nordyckich, takich jak Finlandia, Dania, Norwegia, ten temat zaczął być aktualny w latach 70., co wiąże się z sytuacją historyczną: kryzysem gospodarczym i napływem imigrantów. Pierwsza duża fala uchodźców z Chile i Wietnamu dotarła do Finlandii na przełomie lat 1970. i 1980. Tak więc pierwszymi językami ojczystymi nauczanymi w Finlandii były hiszpański i wietnamski. Ponieważ napływ nowej ludności w następnych latach był systematyczny i równomierny, zaczęły stopniowo powstawać programy nauczania i podstawy finansowania nauczania języków ojczystych. Kolejnym wyzwaniem dla władz fińskich było nasilenie się fali imigracji obywateli z krajów trzecich do EU, a także wzrost mobilności obywateli EU w ramach samej Unii po otwarciu jej granic w XXI w.
Jak wygląda nauka polskiego jako języka ojczystego w fińskich szkołach na poszczególnych etapach edukacji?
W Finlandii szkoła podzielona jest na podobne etapy, jak to ma miejsce w Polsce, czyli najpierw sześcioletni niższy poziom szkoły podstawowej, później trzyletni wyższy poziom szkoły podstawowej (odpowiednik polskiego gimnazjum), a na koniec trzy lub cztery lata liceum. Na obu etapach szkoły podstawowej nauka języka ojczystego obejmuje półtorej godziny tygodniowo. Według przepisów minimalna liczba uczniów w grupie to czworo, ale w praktyce grupy są znacznie większe, liczą nawet kilkanaścioro dzieci. Istnieje założenie, że lekcje języka ojczystego powinny się odbywać w ramach programu szkolnego w trakcie zajęć szkolnych ucznia i w szkole, do której uczeń uczęszcza na co dzień. Nie jest to możliwe w przypadku małych społeczności językowych, do których w Finlandii należą Polacy. Zatem nasze zajęcia odbywają się popołudniami, zwykle po godzinie 15. w wyznaczonej przez gminę szkole. O przynależności do danej grupy decyduje wiek ucznia i miejsce zamieszkania (dziecko powinno mieć jak najbliżej do szkoły). Znajomość języka ojczystego nie jest w tym przypadku decydująca. Zdarza się, że w jednej grupie znajdują się dzieci znające biegle język polski, jak i te dzieci o mniejszym zasobie słownictwa i mniejszych kompetencjach językowych, wymagające większej uwagi nauczyciela.
Jak radzi sobie Pani z takimi różnicami?
Właściwie w trakcie jednej lekcji prowadzę kilka bloków tematycznych w grupach, na które są podzieleni uczniowie w zależności od ich poziomu wiedzy i znajomości języka. Dzieci otrzymują do wykonania zadania, które odpowiadają ich kompetencjom językowym. Uczymy się gramatyki, czytamy lektury – oczywiście takie, które nie są za trudne i przede wszystkim takie, które interesują uczniów. Staram się jak najbardziej podążać za potrzebami uczniów, odpowiadać na to, co ich interesuje, proponować atrakcyjne formy pracy: zagadki, konkursy.
Czy tak samo wygląda nauka polskiego w liceum? To nadal półtorej godziny raz w tygodniu?
Tak, to nadal półtorej godziny tygodniowo. Ale nauczanie w liceum ma inny charakter niż w szkole podstawowej, ponieważ istnieje możliwość kontynuowania nauki języka ojczystego na 6 kursach tematycznych i otrzymania zaliczenia na świadectwie szkolnym. Kursy języka polskiego są równoprawne z innymi kursami w liceum, uczeń w takcie trzech-czterech lat nauki może wybrać 6 kursów języka polskiego spośród 75 obowiązkowych w liceum.
Kursy te obejmują zagadnienia z literatury pięknej, kultury, sztuki i dziedzictwa narodowego, środków masowego przekazu, umiejętności poprawnego wysławiania się i znajomości gramatyki.
A czy na takie zajęcia mogą przyjść również fińscy uczniowie? Albo uczniowie pochodzący z Somalii czy Portugalii, nie z Polski?
W liceum obowiązują te same kryteria, co w szkole podstawowej, czyli kursy są dostępne dla uczniów posiadających polskie korzenie, adoptowanych, posługujących się językiem polskim itp. Uczniowie z Somalii lub Portugalii też mogliby uczyć się języka polskiego, pod warunkiem że znaliby go na tyle dobrze, aby się nim swobodnie porozumiewać, umieć czytać i rozumieć literaturę polską. Jeżeli takich umiejętności nie posiadają, nie mogą. Musieliby także uznać język polski za język ojczysty. Bo niestety język polski, podobnie jak somalijski, węgierski czy rumuński, nie ma statusu przedmiotu szkolnego.
Co to znaczy?
Oznacza to po prostu, że prawo do nauki konkretnych języków ojczystych mają tylko uczniowie, którzy spełniają odpowiednie kryteria (np. pochodzenie), o których wcześniej wspominałam. Chciałabym podkreślić, że w Finlandii, a także w większości krajów nordyckich, język polski nie jest nauczany jako język obcy. Dlatego też języka polskiego nie można zdawać na maturze, a co za tym idzie zamiast oceny uczeń otrzymuje tylko zaliczenie kursu. Jednym z celów działalności Nordyckiej Unii Oświaty Polonijnej (NUOP) jest nadanie językowi polskiemu statusu przedmiotu szkolnego. Bardzo nam zależy, aby język polski był wybierany nie tylko przez Polaków, ale przez wszystkich uczniów, którzy są nim zainteresowani, bez względu na pochodzenie.
Więc spotkała Pani w swojej karierze Finów zainteresowanych nauką polskiego?
Oczywiście! W pewnym momencie zainteresowanie językiem polskim było ogromne, przez wiele lat prowadziłam zajęcia w dużych firmach zajmujących np. energetyką czy bankowością. Na te zajęcia chodziło całkiem sporo pracowników, którzy mieli zostać wysłani na kontrakt do Polski albo kontaktowali się stale z polskim partnerami. Po 2008 roku, z powodu kryzysu, zainteresowanie nauką języka polskiego trochę zmalało, bo za szkolenia pracowników płaciły oczywiście firmy. Jeśli chodzi o nie-Polaków, to miałam przez krótki czas szczególnego ucznia: ambasadora Łotwy, który z Helsinek miał zostać przeniesiony na placówkę w Polsce. To był taki szybki kurs polskiego, chyba 20 godzin, ale myślę, że trochę zdążył się nauczyć. Pamiętam też uczennicę: tata Fin, mama Rosjanka, przez trzy lata mieszkali w Polsce, tam dziewczynka chodziła do amerykańskiej szkoły, ale uczyła się też polskiego. Po powrocie do Finlandii mogła wybrać w fińskiej szkole język ojczysty, a zgodnie z przepisami można wybrać tylko jeden. I proszę sobie wyobrazić, wybrała polski, nie rosyjski!
Bardzo ciekawa historia. A jaką motywację do nauki mają uczniowie polskiego pochodzenia?
Trudno generalizować. Należy pamiętać, że nauka języka ojczystego jest dobrowolna, można się go uczyć, ale nie ma takiego obowiązku. Dopóki uczeń nie jest pełnoletni, o jego uczęszczaniu na zajęcia decydują rodzice. Oczywiście zdarza się, że dzieci przychodzą na lekcje, bo mama lub tata im każe. Ale nie są to częste przypadki. Większość dzieci przychodzi chętnie, przede wszystkim dlatego, że te lekcje są okazją, by spotkać kolegów, z którymi można porozmawiać po polsku. Widać, że dla młodych ludzi język polski jest naprawdę ważny i są w stanie włożyć dużo wysiłku, żeby się go uczyć. Niektórzy z nich przyjeżdżają z odległych gmin (ok.100 km.), w których nie prowadzi się nauczania języka polskiego. Bardzo podziwiam za to moich uczniów i doceniam zaangażowanie ich rodziców. Najlepszym świadectwem, jak poważnie traktują dobra znajomość języka polskiego, jest fakt, że prawie wszyscy moi uczniowie, którzy uczą się polskiego w szkole podstawowej, kontynuują naukę w liceum.
Czy w rodzinach mieszanych język polski pojawia się jako język domowy?
Bywa różnie. Myślę, że w około 30 proc. rodzin język polski jest głównym językiem domowym, którym lepiej lub gorzej mówi cała rodzina, w pozostałych 70 proc. jest to język fiński albo inny. Ale nawet jeśli rodzice między sobą rozmawiają po fińsku, angielsku, czy francusku, to i tak z dziećmi mama czy tata rozmawia po polsku. Najczęściej tak jest, choć niestety nie jest to regułą. Oto krótką historia ku przestrodze – kilka lat temu uczennica w drugiej klasie szkoły podstawowej poprosiła mnie, żebym koniecznie przekonała jej mamę, aby ta rozmawiała z nią po polsku… Dziewczynka bardzo słabo mówiła po polsku, ale rozumiała dużo. Rozmowa się odbyła. Mama dziecka tłumaczyła, że nie mówi do niej w swoim języku ojczystym, gdyż złości to jej męża Fina, który niczego nie rozumie. Przy czym ciekawe było, że dziewczynkę na lekcje przywoził właśnie ten nierozumiejący tata Fin… Kiedyś rzeczywiście było tak, że Polacy za granicą wstydzili się mówić po polsku, żeby nie wyróżniać się, nie zwracać na siebie uwagi swą innością. To się na szczęście zmienia, teraz i na ulicy, i w sklepie nieraz słyszę ludzi mówiących po polsku. Choć nadal zdarzają się rodzice, którzy nawet przy mnie mówią do dziecka po fińsku – ale są to już tylko wyjątki.
My nauczyciele możemy przekazać uczniom naszą wiedzę, pomóc w poszukiwaniu najskuteczniejszych metod uczenia się, ukierunkować na selekcję materiału, zadawać pytania i wspólnie szukać na nie odpowiedzi. Staramy się także budować zaufanie. Ale czy to wystarczy, aby przekonać wszystkich, że dwujęzyczność kreuje i wzbogaca ucznia, otwiera drzwi niedostępne dla innych... Nie wiem. Rodzice powinni zrozumieć, że to właśnie oni mają ten klucz.
Nasze, nauczycieli, wysiłki są tu tylko dodatkiem, a i motywacja samego dziecka też nie wystarczy – w pierwszej kolejności to rodzice muszą być przekonani o korzyściach płynących z dwujęzyczności ich dziecka.
Mają Państwo w NUOPie strategie, jak docierać do tych nieprzekonanych rodziców?
Trudna sprawa. Jak dotrzeć do rodziców, którzy nie szukają informacji o korzyściach wynikających z dwujęzyczności ani w internecie, ani nie przychodzą na spotkania poświęcone tej tematyce? Dlatego też my-nauczyciele i organizację zrzeszone w NUOPie pracujemy nad skutecznymi metodami propagowania dwujęzyczności. Efektem naszych wysiłków są broszura i ulotka, których wzory zostały wypracowane na naszych warsztatach i były prezentowane na kolejnych konferencjach. Organizujemy też konkursy, które mają zachęcić dzieci do rozwijania znajomości języka polskiego, czytania i pisania po polsku. np. „Nie ma dzieci-są ludzie” Janusz Korczak, „Polskie ślady w krajach nordyckich – znani Polacy Północy”. Ciągle poszukujemy nowych rozwiązań i jesteśmy otwarci na wszelkie inicjatywy. Dobrze też, że są takie portale, jak Wasz, mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się docierać do coraz większej liczby osób.
Również mamy taką nadzieję! A czy w jakiś sposób Państwa działania są wspierane przez Polskę? MSZ, MEN, ambasadę w Finlandii?
Pamiętam, że kiedyś , może ok. 20 lat temu dostałam książki, podręczniki od Wspólnoty Polskiej.
Kiedy w 2014 roku pojawił się elementarz do klasy pierwszej, zawnioskowaliśmy o niego jako Polonijne Towarzystwo Oświaty Kulturalnej i dostaliśmy podręczniki. Natomiast w ubiegłym roku mimo złożonego wniosku już nie otrzymaliśmy żadnych materiałów. Więc w tym roku nawet nie wnioskowaliśmy o nie. Wspiera nas wyłącznie konsulat, sponsorując dwa razy w roku nagrody dla dzieci, które uczą się języka polskiego: książki, bilety do kina. I to chyba tyle…
Niewiele.
Niewiele. Najbardziej potrzebna jest z naszej perspektywy wymiana doświadczeń: w Polsce niewiele wie się na temat edukacji polonijnej, a polskie Ministerstwo Edukacji nie orientuje się i niezbyt interesuje się tym, co dzieje się z polską edukacją za granicą. My, nauczyciele polonijni, moglibyśmy i chcielibyśmy przekazać decydentom więcej informacji na temat naszych realiów i naszych potrzeb, podzielić się doświadczeniami i badaniami. Wyraziliśmy je zresztą w raporcie, ale sądząc po wystąpieniach osób z MEN na konferencji na niedawnym spotkaniu w Warszawie, ani MSZ, ani MEN, ani Senat nie poświęciły mu wiele uwagi. A to jest tak ważne dla Polski! Jeżeli dzieci mieszkające za granicą będą znały język polski i kulturę kraju swoich rodziców i dziadków, to będą czuły się z nim związane i może kiedyś tam wrócą. A nawet jeśli nie wrócą, to będą mogły zrobić wiele dobrego dla Polski zza granicy, być przyjaciółmi i orędownikami spraw polskich – a to już dużo.

Danuta Kral-Leszczyńska - ukończyła wyższe studia magisterskie z przygotowaniem pedagogicznym w zakresie filologii klasycznej na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego i podyplomowe studia filologii polskiej w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Przed wyjazdem do Finlandii w latach 1978-1980 nauczycielka języka łacińskiego. W Finlandii pracuje na stanowisku nauczyciela języka polskiego jako ojczystego w gminie Espoo i jako nauczyciela języka polskiego w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym przy Ambasadzie RP w Helsinkach. Jest członkinią Nordyckiej Unii Oświaty Polonijnej oraz Polonijnego Towarzystwa Oświatowo-Kulturalnego w Finlandii.

Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.”.

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…