Piękny akcent polski wplótł się w inaugurację muzycznego roku w Wiedniu! 

11 stycznia przybyli tu Górale prosto z Zakopanego i zagrali w samiuśkim eleganckim centrum muzycznym Wiednia: w Mozartsaal w Konzerthausie, w cieszącym się i renomą, i popularnością cyklu „Spielarten", prezentującym ludową muzykę różnych nacji. Tego wieczoru oprócz Polaków zagrał również zespół szwajcarski z Appenzell. Powiedzmy od razu: Szwajcarzy byli dobrzy, słuchało się ich miło, ale dopiero po przerwie, kiedy na scenę weszli „Zokopiany" pod muzycznym kierownictwem Jana Karpiela-Bułecki: pięciu instrumentalistów grających na skrzypcach, basach, dudach i fujarkach oraz dwie śliczne śpiewające dziewczyny temperatura natychmiast wzrosła, rozgrzewając bardzo licznie zebraną publiczność.

Jan Karpiel - Bułecka wywodzi się z rodziny, w której muzykowanie ma długą i pełną sukcesów tradycję. Jest wnukiem i synem cenionych skrzypków, grają też jego trzej synowie (przy czym syn Stanisław i przyrodni brat Sebastian robią dziś karierę, łącząc muzykę góralską z rockiem). Nawet dwuletni wnuk też już dostał od dziadka Jaśka złóbcoki i próbuje na nich góralskich nut. Zawsze, jak zdradził mi dumny dziadek, który specjalnie złóbcoki dla wnuka wystrugał, kiedy mały bierze instrument do ręki, to robiąc poważną minę wkłada też na głowę góralski kapelusz!

Złóbcoki, to tradycyjne, małe skrzypki góralskie. Ich wygląd, brzmienie i technikę gry zaprezentował Karpiel na koncercie w Konzerthausie. Zaprezentował też wykonane przez siebie pasterskie piscołki z dwoma ustnikami, dzięki czemu jedna osoba może grać dwugłosowo. Warto wiedzieć, że w Polsce tylko Górale śpiewają wielogłosowo. Wszystkie inne regiony muzyczne charakteryzują się jednogłosowością. Muzyka góralska jest nietypowa także ze względu na specyficzną skalę: podwyższenie czwartego i obniżenie siódmego stopnia gamy durowej nadaje melodiom z gór ten specyficzny koloryt.

Koncert prowadziła niżej podpisana.

Dorota Krzywicka-Kaindel

fot. Christoph Kaindel