Legenda o polskim orle

Było to za czasów panowania króla polskiego, Jana III Sobieskiego. Gdy z początkiem września roku 1683, podążając na Odsiecz Wiedeńską, wkroczył on na czele polskiej armii na ziemie austriackie zniszczone przez wroga, nad maszerującym wojskiem pojawił się wielki biały orzeł.

 

Krążył nad nim, jakby je strzegł i wskazywał drogę, zwiastując przy tym rychłe zwycięstwo. Unosząc się na wietrze, podążał za Polakami, dając im siłę i wiarę w pokonanie wroga. Obecność orła będącego symbolem Polski ucieszyła ogromnie wszystkich, co odnotował poeta i żołnierz, Wojciech Stanisław Chruściński, biorący udział w Odsieczy Wiedeńskiej. Tak zapisał to w strofach wiersza:

Patrzcie, jak dymem austriackie tleją
Wsi, miasta, grody, zamki i pałace
Jak winogrady, pola jałowieją
Z obywatelów – wygnańcy, tułacze;
Krwawych łez strumem przenikają nieba;
Boże! Polskiego Orła tu potrzeba!

Zmierzając na pole bitewne żołnierze obserwowali też inne dziwy, odczytane jako cudowny znak. Na niebie podczas bezchmurnej pogody pokazały się piękne tęcze, a jedna z nich końcami odwrócona była nie w dół, a do góry. Wyglądało to tak, jakby niebiosa uśmiechały się do rycerzy. To przedziwne zjawisko opisał sam król w liście z dn. 31 sierpnia 1683 roku do swej żony, królowej Marysieńki: (…) widzieliśmy na niebie o siódmej z rana, w śliczną i jasną pogodę, tęczę niby małą, w miesiąc właśnie zrobioną, tak jako zwykł bywać kilka dni po nowiu; rzecz to cale niezwyczajna. Myśmy szli niby na zachód, a to się pokazało za nimi, obróciwszy się ku wschodu, w lewą od słońca; potem z tego miesiąca poczęło się czynić jak na kształt iks, tj. takim kształtem: Trwało to około pół godziny.
Wszystkie te dziwne zjawiska widziane w czasie drogi na pole bitwy upewniły żołnierzy, że Bóg nad nimi czuwa i zwyciężą, i tak się też stało. Ponoć wielki biały orzeł pojawił się ponownie na niebie nad polską husarią w dniu bitwy. Jego obecność stała się źródłem nadziei i wiary w zwycięstwo dla polskich żołnierzy, którzy walczyli dzielnie o wyzwolenie Wiednia, inspirując się niezłomnym duchem orła.
Zwycięska walka o Wiedeń stoczona 12 września 1683 roku nie była jednakowoż końcem wyprawy wojennej Sobieskiego, który podążył dalej za umykającym przeciwnikiem. Nie wszyscy jednak żołnierze towarzyszyli mu w dalszych bojach. Ci, którzy byli ranni, musieli pozostać w Wiedniu. Wśród nich był niejaki Andrzej Taczanowski, który odzyskawszy zdrowie, zamieszkał w tym mieście i być może za namową swego sławnego rodaka Jerzego Kulczyckiego, twórcy pierwszej kawiarni w Wiedniu, otworzył gospodę przy ulicy Singerstrasse numer 3. Dziś miejsce to oznaczone jest tablicą pamiątkową, na której w języku niemieckim wypisane jest, że Andrzej Taczanowski, rycerz Jana III Sobieskiego, i jego syn Leopold prowadzili tu gospodę, która cieszyła się dużym powodzeniem.
A orzeł znad polskich wojsk? W pierwszą rocznicę Bitwy Wiedeńskiej, najprawdopodobniej 12 września 1684 roku, Andrzej Taczanowski wybrał się na wzgórze Kahlenberg i z ruin nieodbudowanego jeszcze kościoła św. Józefa dostrzegł coś, co nim dogłębnie wstrząsnęło. Otóż na niebie pokazały mu się białe chmury, jako żywo układające się w sylwetkę wielkiego orła.
W ten czas przypomniał sobie to niecodzienne, opisane wcześniej zjawisko, którego sam przed rokiem był także świadkiem: krążącego na niebie orła i przedziwne znaki na niebie. Opowiedział o tym swemu synowi, a następnego roku udali się na Kahlenberg razem i znowu ich oczom, zrazu po południu, ukazała się dziwna konfiguracja chmur, jako żywo przypominająca polskiego orła.
Przez kolejne lata, już razem ze swymi rodakami mieszkającymi w Wiedniu, udawali się w kolejne rocznice bitwy na wzgórze Kahlenberg, wypatrując na niebie sylwetki orła, czy raczej już jego ducha, w postaci chmur krążącego nad Wiedniem i przypominającego o niezłomności i odwadze polskiego narodu.
Andrzej Taczanowski zmarł, jego syn zamknął gospodę, a pamięć o orle zanikła na jakiś czas. Po latach historia ta przerodziła się w legendę, która głosi, że w czasie jednej z najważniejszych bitew w historii Polski, gdy polskie wojska starły się z przeważającymi siłami nieprzyjaciela, orzeł pojawił się na niebie. Rozpostarł swoje skrzydła i krążył nad polem bitwy, a potem spłynął na żołnierzy jak strzała, dając im odwagę i siłę do walki. Legenda o orle, który przewodził polskim rycerzom, a potem strzegł ich podczas bitwy, przekazywana była z pokolenia na pokolenie. Przypominała o dumie, męstwie, niezłomności i odwadze, które charakteryzują polski naród.
Z upływem czasu legenda ta to ulegała zapomnieniu, to ponownie odżywała. A czy nad Wiedniem nadal krąży biały orzeł, niebiański strażnik dzielnych rycerzy Sobieskiego? Przekonać się o tym można samemu, wypatrując go wśród chmur na niebie ze wzgórza Kahlenberg, w kolejne rocznice Odsieczy Wiedeńskiej.

Oprac. Sławomir Iwanowski, Polonika nr 296, maj/czerwiec 2023

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…