Stworzyłem miejsce, gdzie ludzie są szczęśliwi

Spośród wielu polonijnych grup hobbistycznych istniejących na Facebooku wyróżnia się grupa „Kulinarny Wiedeń”, zyskująca w ostatnim czasie coraz większą popularność. O jej wyjątkowości opowiada mi jej twórca, mieszkający w Wiedniu od 15 lat Bartłomiej Sikora, z zawodu grafik, a z zamiłowania kucharz, którego odwiedzam w jego mieszkaniu w 22. dzielnicy.

 

Wyjątkowe jest już wejście do mieszkania. Otwieram furtkę i przedzieram się przez bramę przez strzegące tego miejsca wyrośnięte bambusy. Wchodzę do sporego ogródka, w którym wita mnie kot. Wokół ogrodzeń ustawione są liczne skrzynki z warzywami i ziołami. Mijam kwitnącą bazylię, bujny rozmaryn i aromatyczną szałwię. Kot prowadzi mnie do mieszkania, z którego dochodzi zapach kadzidełek. I już czuję, że twórca niezwykłej grupy sam jest osobą niezwykle kreatywną, dbającą o naturę i zdrowe odżywianie. Bartek, bo tak będę się do niego zwracać, wita mnie w wejściu do domu i rozpoczyna swoją opowieść.

Pomysł założenia grupy narodził się 6 lat temu, gdy zmarł jego ojciec, pracujący jako kucharz. Bartek, kucharz z zamiłowania i samouk, poczuł chęć upamiętnienia go w jakiś sposób i wpadł na pomysł stworzenia grupy o tematyce kulinarnej. Początkowo należeli do niej wiedeńscy znajomi z profilu na Facebooku, których Bartek ma sporo. Z biegiem czasu grupa rozrosła się i w tej chwili liczy ponad 5000 członków. Ale co przyciąga do niej ludzi?
„Myślę, że tak już jesteśmy zbudowani, że w tych czasach każdy się chce czymś pochwalić, a talentów tu jest mnóstwo” – twierdzi Bartek. Uczestnicy grupy chcą się podzielić swoją pasją do gotowania. Poza tym to polska wspólnota: „Każdy żyjąc tutaj tęskni za tą Polską, i na pewno woli sobie coś polskiego ugotować w domu, a jak będzie za to lajk, to tym bardziej miłe”. Większość z nich to mieszkańcy Wiednia, ale jest coraz więcej członków z Polski, a regularnie przychodzą zgłoszenia od ludzi z całego świata. „Przyciągam ich, taki widać mam charakter” – mówi z nieukrywaną satysfakcją admin.

Członkowie grupy są w różnym wieku, zarówno młodzi, jak i ci na emeryturze. Nie ma regulaminu, jednak Bartek nad wszystkim czuwa, a przyjęcie do grupy wymaga jego akceptacji. Część osób zna się też „w realu” lub kojarzy przez to uczestnictwo. „Ta grupa zaprzyjaźniła kilka osób ze sobą, tak mi się wydaje” – mówi z dumą Bartek. „To jest chyba jedna z nielicznych grup austriackich i w ogóle polskich, gdzie nie ma nienawiści, nikt się nie kłóci”. On jako admin nie pozwala na to. Poza tym każdy już wie, że na grupie nie ma miejsca na niestosowne komentarze i wszyscy trzymają się zasad, skupiając na czerpaniu radości z kulinarnych przeżyć.

A co wstawiają? Przeważnie tradycyjne dania polskie – rosół, kartacze, ciasta, pierogi, choć lista jest nieskończona. „Nie ma żadnych ograniczeń, i można dać upust fantazji” – podkreśla Bartek. Jest otwarty na wszystkie propozycje i docenia płynącą z nich inspirację. Jedna z członkiń, Jowi, wstawia zachwycające potrawy egzotyczne. Wyróżniają się posty Kai, Rodicy i Ryszarda Nenko. „To mistrz kulinarny, umie ugotować chyba wszystko” – chwali kolegę Bartek. Widać, że dla niego grupa to coś więcej niż anonimowy facebookowy standard i że stworzył pewnego rodzaju wspólnotę, do której podchodzi emocjonalnie i wkłada w swój projekt całe serce. O członkiniach i członkach grupy, z których część zna osobiście, wyraża się z podziwem i szacunkiem, a podczas całej rozmowy podkreśla, że bez współpracy kilkorga z nich grupy by nie było. Niedawno docenił ich zaangażowanie, wstawiając post wymieniający tych najbardziej zasłużonych.

Sam przegląda wszystkie wpisy i prawie każdy lajkuje. Choć trudno powiedzieć, które zdjęcie zdobędzie lajki lub nie. „Jest na grupie wiele bardzo utalentowanych kulinarnie osób. Ale to nie jest konkurs talentów. Ludzie doceniają coś innego. Zauważyłem, że najwięcej lajków otrzymuje fotografia, która wygląda najlepiej wizualnie” – dodaje, podkreślając swoją fascynację fotografią. Zwraca uwagę na zdjęcia Weroniki, która wstawia całodzienny jadłospis, zwykle bardzo wyszukany, do tego pięknie sfotografowany i z opisami składników, co jest wyjątkiem. „Również zdjęcia Justyny są niesamowite, a w połączeniu z tym, co jest na talerzu, powstaje małe dzieło sztuki. I te Agnieszki Albin – może to być tylko parówka, a zachwyci” – twierdzi.
Co ciekawe, uczestnikom udało się wyjść ze świata wirtualnego i spotkać na żywo. Zorganizowali kulinarny wieczór, podczas którego kilka osób gotowało, a reszta przyszła się poznać i skosztować potraw. „Były mule po marynarsku w sosie pomidorowym, łosoś i kurs robienia sushi, ludzie przynieśli ciasta i inne potrawy, było to niesamowite przeżycie, które chciałbym kiedyś powtórzyć. Jak widać, kuchnia łączy ludzi”.

Na grupie nie ma potraw modnych ani hitów. Posty związane są z porą roku i tym, co akurat jest dostępne na rynku. „Teraz to pewnie będą potrawy z dyni” – zauważa Bartek. „A ponieważ nadchodzą święta, wkrótce zaczną się potrawy świąteczne, makowce i kutie”. Za tymi ostatnimi nie przepada, ale nie umie wyobrazić sobie świąt bez barszczu, pierogów i bigosu, na który podaje oryginalny przepis (w ramce). I bez karpia, którego kupuje mieszkająca w Wiedniu mama.
„Grupa daje mi satysfakcję, cieszę się, że stworzyłem takie miejsce, gdzie ludzie są szczęśliwi i nie skaczą na siebie, nie ma tam żadnego hejtu” – podkreśla pozytywny twórca i dodaje, że woli się uśmiechać, niż kogoś obrazić, a na grupie zdobywa nowe doświadczenia i uczy się podejścia do ludzi. W planach ma nowe spotkania na żywo i powiększenie wspólnoty kulinarnej oraz dalszą pracę nad samorozwojem. A może znajdzie się sponsor?

Oszołomiona kadzidełkami, zapachem bujnych ziół i widokiem wielu stojących na stole przetworów zmierzam w kierunku obrośniętej bambusami furtki, do której prowadzi mnie kot. I liczę na to, że uda się znowu zorganizować wspólne gotowanie.

Rozmawiała Magdalena Sekulska, Polonika nr 299, listopad/grudzień 2023

Top
Na podstawie przepisów art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż Österreichisch-Polnischer Verein für Kulturfreunde „Galizien“, jest administratorem danych osobowych, które przetwarza na zasadach określonych w polityce prywatności. Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług na zasadach określonych w tej polityce. Warunki przechowywania lub dostępu do cookie w można określić w ustawieniach przeglądarki internetowej z której Pan/Pani korzysta lub konfiguracji usług internetowej. More details…